Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trendix z miasteczka Stargard. Mam przejechane 17189.56 kilometrów w tym 3428.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trendix.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:1972.67 km (w terenie 289.00 km; 14.65%)
Czas w ruchu:122:54
Średnia prędkość:15.55 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:70.45 km i 4h 33m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
104.21 km 4.00 km teren
06:17 h 16.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do Eggesin z Samą Ramą i powrót z Tunią i siwym :)

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 5


Pilchowo - Tanowo - Dobieszczyn - Hintersee - Gegensee - Ahlbeck - Eggesin - Ahlbeck - Rieth - Nowe Warpno - Tanowo - Pilchowo


Jakiś czas temu z newslettera Samej Ramy dowiedziałem się o Zlocie Gwiaździstym w Eggesin. Jako że Sama Rama miała ograniczoną ilość miejsc do 30 uczestników udało mi się zapisać do udziału w tej imprezie tylko Tunię i siwobrodego. Rano na 7:30 odwiozłem żonę na miejsce startu wycieczki do Berlina (wróciła niezadowolona bo była to wycieczka tematyczna na Berlińskie cmentarze :) ) a sam pojechałem do Pilchowa do siwobrodego. Przed 9:00 zjawiła się tu Tunia i już w trójkę ruszyliśmy na miejsce spotkania z Samą Ramą nad Gunicę w Tanowie. Było już tu kilku uczestników tego wyjazdu a po kilkunastu minutach dojechały główne siły Samej Ramy. Po paru słowach wstępnych wygłoszonych przez szefa Samej Ramy czyli Wiesia Gawła ruszyliśmy do Eggesin. Po drodze było kilka przystanków. Pierwszy przy grobie Gerharda Lindego, niemieckiego leśniczego zamordowanego przez polaków już po wojnie prawdopodobnie za interwencję przeciwko kradzieży drzewa, przyjeżdża tu z Niemiec jego przyjaciel i zapala znicze na Wszystkich Świętych. Kolejny przystanek to granica w Dobieszczynie gdzie zrobiliśmy wspólne foto i kawałek dalej przy krzyżu Barnima gdzie stoi też kamień znaleziony przez członków Koła Łowieckiego z Hintersee w latach osiemdziesiątych, według legendy w tym miejscu zamordowany został zamordowany książę Barnim II. Kolejny przystanek to Ahlbeck a potem już prosto do Eggesin. W drodze mijały nas grupy szosowców dla których liczy się tylko dystans i czas :D. Zjeżdżanie się grup z rożnych kierunków zaplanowane było na 12:30, my dojechaliśmy trochę spóźnieni ale okazało się że jest tu około 15 innych rowerzystów a my stanowimy największą grupę. Po chwili dojechało jeszcze może kilkunastu rowerzystów niemieckich i to już było wszystko. Po otrzymaniu kartek na posiłek od organizatora udaliśmy się w kolejkę po jedzenie, ja wybrałem sałatkę z sosem i mięsem i nawet się tym najadłem, Tunia za to stwierdziła że jej było mało :D. Po posiłku zaczęły się zawody na polu mini golfa w których wzięło udział kilku uczestników Samej Ramy ale ja, Tunia i siwobrody postanowiliśmy wracać inną drogą. Pożegnaliśmy się z Wiesławem i Samą Ramą i ruszyliśmy w drogę powrotną do Ahlbeck. Z tą obsadą powrót musiał być udany :) było wesoło, śpiewnie, wolno i z przystankami :) Aby nie wracać tą samą drogą postanowiliśmy jechać przez Rieth. A będąc już w Rieth trzeba było zajrzeć na molo i plażę :). A będąc na plaży chwila błogiego relaksu na placu zabaw dla dzieci :) Gdy już się pobawiliśmy ruszyliśmy dalej wzdłuż rzeczki Beeke aby dotrzeć do mostku i przejechać na polską stronę. Tu po dojechaniu do drogi która zaprowadziła by nas nad Jezioro Piaski i dalej do Tanowa pada decyzja zahaczamy o Nowe Warpno. Decyzja to tak trochę dużo powiedziane, bo konsultacji żadnych nie było, siwobrody skręcił na Nowe Warpno więc pojechaliśmy za nim :). Objechaliśmy więc całe Nowe Warpno a że zaczął nam doskwierać głód postanowiliśmy coś zjeść, niestety miejsca w środku lokalu były zajęte a na zewnątrz hulał zimny wiatr więc postanowiliśmy z jedzeniem poczekać aż dotrzemy do Lawendowej.  Kolejnym punktem na naszej drodze było Jezioro Piaski, tu kilka fotek rozmowa z napotkanymi rowerzystkami i ruszamy dalej. Już bez zbędnego ociągania się gnamy do Lawendowej. Po przybyciu i miłym jak zawsze tu powitaniu składamy zamówienia i konsumujemy co podali :) Tunia chyba tylko przesadziła z zamówieniem bo po zamówieniu schabowego z ziemniakami i surówką otrzymała taki kotlet, który w całości przykrył ziemniaki i surówkę :D, nie poradziła sobie z wszystkim ale kotleta wchłonęła w całości :) Po pożegnaniu załogi Lawendowej ruszamy do Pilchowa. Pakujemy się do samochodów i ruszamy do domów. Ja po drodze odbieram jeszcze żonę która z Berlina wkur..... wróciła :D i wracamy do domu :D. Tunia i siwy z Wami to pewnie niejedną setkę bym przejechał ;)


Jedziemy na miejsce zbiórki
Jedziemy na miejsce zbiórki © Trendix

Nad Gunicą
Nad Gunicą © Trendix


Nad Gunicą © Zdjęcie by Tunia

Przy grobie Greharda Linde
Przy grobie Gerharda Linde © Trendix

Na granicy w Dobieszczynie
Na granicy w Dobieszczynie © Trendix

Przy Krzyżu Barnima
Przy Krzyżu Barnima © Trendix

Chwila przerwy w Gagensee
Chwila przerwy w Gagensee © Trendix

Dojeżdżamy do Ahlbeck
Dojeżdżamy do Ahlbeck © Trendix

Szosowcy tak mknęli że chyba nawet nas nie zauważyli :D
Szosowcy tak mknęli że chyba nawet nas nie zauważyli :D © Trendix

I już w Eggesin
I już w Eggesin © Trendix

Nasza grupa i paru Niemców przy stole
Nasza grupa i paru Niemców przy stole © Trendix

W kolejce po żarełko :)
W kolejce po żarełko :) © Trendix

Mini golf, kto wygrał ??
Mini golf, kto wygrał ?? © Trendix



Pożegnanie z Szefem Samej Ramy i wracamy
Pożegnanie z Szefem Samej Ramy i wracamy © Trendix

Siwobrody ściga się z motocyklistami
Siwobrody ściga się z motocyklistami © Trendix

Jesteśmu znowu w Ahlbeck
Jesteśmy znowu w Ahlbeck © Trendix

W drodze do Rieth
W drodze do Rieth © Trendix


W drodze do Rieth © Zdjęcie by Tunia

Widok z molo w Rieth na Riether Werder
Widok z molo w Rieth na Riether Werder © Trendix

Widok z molo w Rieth na Riether Werder
Na molo w Rieth © Trendix

Na plaży w Rieth
Na plaży w Rieth © Trendix

Na plaży w Rieth
Na plaży w Rieth © Trendix


Na plaży w Rieth © Zdjęcie by Tunia

Mostek nad rzeczką Beeke
Mostek nad rzeczką Beeke © Trendix

I już w Nowym Warpnie jesteśmy
I już w Nowym Warpnie jesteśmy © Trendix

A promenada w Nowym Warpnie się wydłużyła
A promenada w Nowym Warpnie się wydłużyła © Trendix


W Nowym Warpnie © Zdjęcie by Tunia

Widok na Zatokę Nowowarpieńską
Widok na Zatokę Nowowarpieńską © Trendix

Widok z molo na wieżę widokową w Nowym Warpnie
Widok z molo na wieżę widokową w Nowym Warpnie © Trendix

Widok na Nowe Warpno
Widok na Nowe Warpno © Trendix

Wjeżdżamy na wieżę widokową w Nowym Warpnie
Wjeżdżamy na wieżę widokową w Nowym Warpnie © Trendix

Tunia i siwobrody na wiezy widokowej w Nowym Warpnie
Tunia i siwobrody na wieży widokowej w Nowym Warpnie © Trendix

Kościół w Nowym Warpnie
Kościół w Nowym Warpnie © Trendix

Rzeźba
Rzeźba "W hołdzie wszystkim mamom" na skwerze w Nowym Warpnie © Trendix

Już wiedziałem w Nowym Warpnie że setka dziś pęknie :)
Już wiedziałem w Nowym Warpnie że setka dziś pęknie :) © Trendix

Ocho, Tunia mapę wyjęła :) znajdziemy tą drogę ??
Ocho, Tunia mapę wyjęła :) znajdziemy tą drogę ?? © Trendix

Jezioro Piaski
Jezioro Piaski (znaleźliśmy ) :D © Trendix

Ostatnia przerwa kawałek przed Tanowem
Ostatnia przerwa kawałek przed Tanowem © Trendix

Już po posiłku w Lawendowej :)
Już po posiłku w Lawendowej :) © Trendix

Wszystkie zdjęcia z wycieczki:


część 1 - KLIK 1

część 2 - KLIK 2


krótki filmik z rozśpiewanymi rowerzystami :) - PLAY



Dane wyjazdu:
53.95 km 26.00 km teren
04:38 h 11.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

W poszukiwaniu Wielkiej Sieroty

Poniedziałek, 27 października 2014 · dodano: 28.10.2014 | Komentarze 6

Kołbaskowo - Pomellen - Nadrensee - Radekow - Storkow - Penkun - Schonfeld - Tantow - Radekow - Rosow - Neurosow - Kołbaskowo.


Kolejna wycieczka po niemieckich landach pod przewodnictwem Tuni :) Tym razem ruszyliśmy z Kołbaskowa a cel był tajemniczy. Celem było znalezienie "Wielkiej Sieroty" koło Penkun jak się potem okazało po studiowaniu przez Tunię języka niemieckiego był to raczej podrzutek lub znajda :D, no ale dla nas pozostał sierotą :). Ruszyliśmy więc w kierunku Penkun. Staraliśmy się jak najbardziej omijać drogi asfaltowe choć dla mnie i tak było ich za dużo :) dla Tuni mniej gdyż wąskich asfaltów na jeden samochód i to między polami ona nie uznaje jako drogi asfaltowe :D.Tunia bez przerwy pytała czy pamiętam tą czy tamtą dróżkę a ja oczywiście ni w ząb :D Przynajmniej czułem się jak bym po nowych terenach jechał :) Mamy niby jesień a w koło widoki wiosenne podziwialiśmy no bo czy kwitnące słoneczniki to oznaka jesieni ?? :) Po dotarciu do Storkow zatrzymaliśmy się na chwilę przy młynie i to była chyba jedna z niewielu rzeczy które zapamiętałem z poprzednich wycieczek no może oprócz przystanku autobusowego który zapamiętałem gdy Tunia jednego razu wciągnęła nas pod jedyną chmurę burzową w okolicy, którą przetrwaliśmy pod drzewami nie trafieni przez pioruny :D a po wyjściu na drogę zobaczyliśmy właśnie przystanek który ochronił by nas przed deszczem :) Nieraz zdarzało nam się skręcić w drogę do nikąd aby sprawdzić gdzie prowadzi, ale zawsze udało się wrócić na szlak :). Po dotarciu do Penkun podjechaliśmy pod kościół a potem pod tamtejszy zamek o którym więcej możecie poczytać tu: Zamek w Penkun . Po obejrzeniu zamku zjechaliśmy stromą dróżką nad jezioro i ruszyliśmy wzdłuż jego brzegu, by po chwili dotrzeć do kawiarenki. Po krótkiej burzy mózgów postanowiliśmy wstąpić tu na kawę. Jako że ja niemieckiego ni w ząb więc zadanie dokonania zamówienia spadło na Tunię która zaczęła pani kelnerce tłumaczyć co chcemy. No prawie jej się udało z tym że o mało co ja zamiast kawy z ekspresu dostałbym malutkie espresso ale z za baru odezwał się pan czystą polszczyzną i pomógł w złożeniu prawidłowego zamówienia :D Okazało się że właścicielem tej knajpki oraz kucharzem są Polacy :) Całe 11 euro starczyło nam na dwie kawy, deser lodowy na ciepłych wiśniach oraz szarlotkę na ciepło z bitą śmietaną :D. Tunia jeszcze trochę poćwiczyła swój niemiecki z kelnerką która niby pochwaliła Tunię że dość dobrze już mówi, pisze niby bo przecież ja nic nie rozumiałem i tylko Tunia mi tak przekazała :D :D. Po kawie i deserze ruszyliśmy szukać w końcu tej sieroty i po jakimś czasie do niej dotarliśmy :). Sierotą okazał się głaz narzutowy pokaźnych rozmiarów :).  Ruszyliśmy dalej wokół jeziora aż w pewnym momencie droga nam się skończyła ale Tuni przypomniało się że kiedyś podjechała na małą plażę z drugiej strony i tam kończyła się też jakaś droga a że było do niej niedaleko pojechaliśmy do tego miejsca przez pola. Gdy dotarliśmy na małą plażę, no plaża to może za dużo powiedziane :) ale miejsce z dostępem do jeziora okazało się że Tunia miała rację i biegła z tego miejsca jakaś droga. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej w drogę powrotną. Po przestawieniu czasu na zimowy zaczęło się szybko ściemniać. W pewnym momencie Tunia stwierdziła że nie w pełni udana wycieczka bo nie znalazła żadnego grzyba i po chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przy drodze pojawiły się kanie których nazbierała całą reklamówkę :) Gdy już stwierdziła że wszystkie punkty udanej wycieczki zostały spełnione ruszyliśmy prosto do Kołbaskowa pokonując ostatni odcinek drogi wzdłuż torów kolejowych na której to dróżce Tunia miała pewne problemy z utrzymaniem równowagi na rowerze :D. Krótko podsumowując: bardzo udana wycieczka :) Dzięki Tunia.


Takie dróżki lubię teraz najbardziej :)
Takie dróżki lubię teraz najbardziej :) © Trendix

Czy to na pewno oznaka jesieni ?? :)
Czy to na pewno oznaka jesieni ?? :) © Trendix

No i gdzie tadroga ??
No i gdzie ta droga ?? © Trendix

Przydrożne widoki
Przydrożne widoki © Trendix

W drodze do Storkow
W drodze do Storkow © Trendix

Młyn w Storkow
Wiatrak w Storkow © Trendix

W drodze do Penkun Tunia nie zawsze jechała :D
W drodze do Penkun Tunia nie zawsze jechała :D © Trendix

Taka fajna droga :)
Taka fajna droga :) © Trendix

Kościół w Penkun
Kościół w Penkun © Trendix

Zamek w Penkun
Zamek w Penkun © Trendix

Schlosssee
Schlosssee © Trendix

Kawiarnia nad jeziorem w penkun
Kawiarnia nad jeziorem w Penkun © Trendix

Tunia i jej deser
Tunia i jej deser © Trendix

Mój deserek
Mój deserek © Trendix

Sielskie widoki
Sielskie widoki © Trendix

I oto znaleziona sierota czyli Grosser Findling
I oto znaleziona sierota czyli Grosser Findling © Trendix

Z braku drogi jedziemy przez pola :)
Z braku drogi jedziemy przez pola :) © Trendix

Niby na plaży :)
Niby na plaży :) © Trendix

Widoki w drodze powrotnej
Widoki w drodze powrotnej © Trendix

Grzybobranie
Grzybobranie © Trendix

Zachód słońca
Zachód słońca © Trendix

Coraz ciemniej
Coraz ciemniej © Trendix

Jest już ciemno
Jest już ciemno © Trendix

I już prawie w domu
I już prawie w domu © Trendix

Wszystkie zdjęcia z wycieczki: KLIK

Dane wyjazdu:
39.75 km 20.00 km teren
03:40 h 10.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Za siedmioma lasami :)

Poniedziałek, 13 października 2014 · dodano: 13.10.2014 | Komentarze 4

Mescherin - Geesow - Salvey Mühle - Hohenreinkendorf - Heinrichshof - Friedrichstchal - Gartz - Mescherin



Zerkając wczoraj na prognozę pogody zobaczyłem że ma być ponad 15 stopni i bez deszczu. Napisałem więc do Tuni z pytaniem kiedy jedziemy za Odrę a ona odpowiedziała jutro :). W samo południe spotkaliśmy się na parkingu w Mescherin i po wypróbowaniu przez Tunię mojego rowerka ruszyliśmy w Niemieckie lasy. Tunia oprócz wycieczki chciała nazbierać jeszcze grzybów więc pilnie rozglądała się na boki i trochę ich nawet nazbierała :) Musiałem ją powstrzymać aby nie zebrała opieńków na prywatnej posesji ale tyle ich tam było że ledwo mi się udało :D. Po minięciu Geesow pojechaliśmy do Salvey Mühle by chwilę posiedzieć przy młynie i zrobić kilka zdjęć.  Po przerwie ruszyliśmy dalej przez kolejne lasy łapiąc kierunek na Hohenreinkendorf. Tunia oczywiście dalej poszukiwała grzybów i co jakiś czas jej się to udawało. Przejeżdżając przez  Hohenreinkendorf trafiliśmy na zamknięty odcinek drogi, musieliśmy kawałek objechać, okazało się że to z powodu wypadku, w centrum tej miejscowości w drzewo uderzył samochód dostawczy ale jak szybko on musiał jechać że kabina od strony pasażera była całkowicie zmiażdżona ?? Po wyjechaniu z miejscowości zobaczyliśmy nad głowami śmigłowiec, być może ewakuował ofiarę tego wypadku. Pojechaliśmy dalej by zrobić przerwę na ławeczce chyba w okolicy Hochenselchow i jakie było nasze zdziwienie gdy zobaczyliśmy zniszczoną wiatę wyrwaną z betonowymi elementami, nie wyglądało to na siły natury. Pojechaliśmy więc dalej. W pewnym momencie pod lasem zauważyłem stado krów leżących "na kupie" przynajmniej tak z daleka wyglądały :). po zrobieniu kilku krowich portretów ruszyliśmy dalej by zatrzymać się na przerwę przy myśliwskiej ambonie. Tu Tunia pochłonęła cały pojemnik jajek w majonezie z sałatą :) Po Tuni posiłku ruszyliśmy dalej by w  Friedrichstchal wjechać na szlak Odra - Nysa i skierować się do Gartz. Po dojechaniu do Gartz wstąpiliśmy na kawę i lody do znanej już z wcześniejszego pobytu kawiarenki. Gdzieś chyba w czerwcu obiecałem Tuni że postawię lody w Krackow z tej okazji :) nie było jednak jakoś okazji żeby tam pojechać i w końcu teraz miałem okazję wywiązać się z obiecanego urodzinowego prezentu :) Nie wiem czy tylko z grzeczności ale Tunia stwierdziła że lody były lepsze niż te w Krackow. Gdy zajadaliśmy lody zaczął siąpić deszczyk ale nim wyszliśmy z kawiarni przestał. Gdy jednak ruszyliśmy w drogę znowu zaczęło mżyć i praktycznie towarzyszył nam ten drobny opad aż do Mescherin. Robiło się coraz ciemniej, raz z powodu dużego zachmurzenia a dwa z powodu coraz późniejszej pory. W końcu ok. 18:00 dojechaliśmy do naszych samochodów. Po zapakowaniu się i podsumowaniu wycieczki ruszyliśmy do domów.

Tunia dzięki za wycieczkę :) to kiedy do Penkun ?? :)


Czekam na Tunię na parkingu w Mescherin
Czekam na Tunię na parkingu w Mescherin © Trendix

Zaraz po przyjeździe Tunia próbuje mój rower
Zaraz po przyjeździe Tunia testuje mój rower © Trendix

Grzybobranie
Grzybobranie © Trendix

Grzybobranie
Grzybobranie © Trendix

Widoków podziwianie
Widoków podziwianie © Trendix

Ledwo Tunię powstrzymałem by na prywatnej posesji grzybobrania nie zrobiła
Ledwo Tunię powstrzymałem by na prywatnej posesji grzybobrania nie zrobiła © Trendix

Przerwa w Salvey Mühle
Przerwa w Salvey Mühle © Trendix

Tunia pozować zaczęła
Tunia pozować zaczęła © Trendix

Czy kogoś ewakuował ??
Czy kogoś ewakuował ?? © Trendix

Krowy na kupie :)
Krowy na kupie :) © Trendix

Ta do portretu się ustawiła :)
Ta do portretu się ustawiła :) © Trendix

Przerwa na posiłek i cały pojemnik jajek :)
Przerwa na posiłek i cały pojemnik jajek :) © Trendix

Słit focia :)
Słit focia :) © Trendix

Szlakiem Odra-Nysa do Gartz
Szlakiem Odra-Nysa do Gartz © Trendix

Znikający prezent urodzinowy :)
Znikający prezent urodzinowy :) © Trendix

Jeszcze rzut oka na wieżę kościoła św. Stefana w Gartz
Jeszcze rzut oka na wieżę kościoła św. Stefana w Gartz © Trendix

I pełnym pędem do Mescherin
I pełnym pędem do Mescherin © Trendix

Wszystkie zdjęcia z wyjazdu: KLIK

Dane wyjazdu:
27.41 km 0.00 km teren
02:16 h 12.09 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zwiedzanie Neuruppin

Niedziela, 22 czerwca 2014 · dodano: 25.06.2014 | Komentarze 4



W drugim dniu pobytu u benasków postanowiliśmy zwiedzić miasteczko w którym mieszkają czyli Neuruppin.

Jako że wstaliśmy o 9:00, oczywiście Ewcia zaraz postawiła śniadanie więc na zwiedzanie Neuruppin ruszyliśmy dopiero ok. 12:00, po przetestowaniu przez siwobrodego aparatu otrzymanego od benaska gdyż w aparacie siwego prądu na wycieczkę zabrakło :D . Neuruppin to miasto we wschodniej części Niemiec w kraju związkowym Brandenburgia, siedziba powiatu Ostprignitz-Ruppin. Leży nad jeziorem Ruppiner, które jest jednym  większych w Brandenburgii.  Ilość hoteli, SPA i pensjonatów w Neuruppin świadczy o charakterze tego miasteczka. Dlatego po wyjechaniu od benaska przeprawiliśmy się przez most na przesmyku tego jeziora. A potem już tak jak zawsze chaotyczne z benaskiem :D oglądaliśmy to miasteczko. Wąskie uliczki z starymi kamienicami i kocimi łbami na drodze zawsze robią na mnie dobre wrażenie :).  Krzysiek (benasek) starał się pokazać nam wszystkie ciekawe miejsca co w czasie 3-4 godzin wcale nie jest łatwe :) Oglądaliśmy różne budynki i te ładnie odnowione i utrzymane jak i te popadające w ruinę z powodu problemów własności o które przez długie lata ciągną się sprawy w sądach. Oglądaliśmy parki, hotele i mariny. Krążyliśmy więc po tym miasteczku od jednego ciekawego miejsca do drugiego. W pewnym momencie benasek poprowadził nas pod wieżę ciśnień. Sama wieża jak wieża, wiele takich i u nas spotkamy ale ta została przygotowana do wspinaczki skałkowej :), ciekawe wykorzystanie :) . W pewnym momencie nas przewodnik postanowił pokazać nam że ukrywanie fotoradarów to nie tylko polska specjalność. Zaprowadził nas więc do dwóch okolicznych :) jeden schowany za drzewem a drugi za reklamą i jeszcze dodam że w Niemczech nie stawiają tabliczek "Uwaga fotoradar" więc działają bardziej z zaskoczenia :D . Kolejnym punktem wycieczki było bocianie gniazdo na obrzeżach Neuruppin zbudowane na trabancie postawionym na słupie :).  Po zobaczeniu zmotoryzowanego drzewa skierowaliśmy się na tamtejsze "Kluczewo" :) czyli poradzieckie lotnisko. Duża ilość hangarów, dobrze utrzymanych, dobre drogi, elektrownia słoneczna, czystość i porządek odróżniają je jednak od pod stargardzkiego Kluczewa. Hangar 312 wykorzystywany jest jako Pub do wspólnego oglądania imprez sportowych.  Jako że zbliżała się godz. 15:00 skierowaliśmy się w drogę powrotną do domu. Tam Ewcia postawiła obiad który po wycieczce smakował znakomicie. Po godz. 17:00 spakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Po 20:00 zostawiłem Krzysztofa w Pilchowie i ruszyłem do siebie do Stargardu, ok. 21:00 zjawiłem się w domu uradowany z powodu ciekawie spędzonych dwóch dni :)

Być może benasek w swojej relacji opisze bardziej dokładnie to co w Neuruppin zobaczyliśmy :)

Jeszcze raz benasek i żabcia dziękuję za możliwość tak fajnego spędzenia weekendu z Wami :) (pamiętajcie że jeszcze nie wszystko zobaczyliśmy ;) ) i siwemu za dwudniowe marudzenie :D


Siwobrody przed wycieczką testuje nowy aparat fotograficzny
Siwobrody przed wycieczką testuje nowy aparat fotograficzny © Trendix

Jedziemy nad jezioro Ruppiner See
Jedziemy nad jezioro Ruppiner See © Trendix

Widok z pod mostu na jezioro
Widok z pod mostu na jezioro © Trendix

Widok przez jezioro na Neuruppin
Widok przez jezioro na Neuruppin © Trendix

Klosterkirche St Trinitatis w Neuruppin widziany zza jeziora
Klosterkirche St Trinitatis w Neuruppin widziany zza jeziora © Trendix

Nie wszystko jest ładne i odnowione
Nie wszystko jest ładne i odnowione © Trendix

Fontane Therme Neuruppin _ gorące żródła, centrum fittmesu i sauna
Fontane Therme Neuruppin _ gorące żródła, centrum fittmesu i sauna © Trendix

Nad jeziorem Ruppiner
Nad jeziorem Ruppiner © Trendix

Resort Mark Brandenburg
Resort Mark Brandenburg © Trendix

Przed Hotelem Mark Brandenburg
Przed Hotelem Mark Brandenburg © Trendix

Stalowa  rzeźba na brzegu jeziora Ruppiner
Stalowa rzeźba na brzegu jeziora Ruppiner © Trendix

Kłódkowe drzewka :)
Kłódkowe drzewka :) © Trendix

Na uliczkach Neuruppin
Na uliczkach Neuruppin © Trendix

Na uliczkach Neuruppin
Na uliczkach Neuruppin © Trendix

Na uliczkach Neuruppin
Na uliczkach Neuruppin © Trendix

Na uliczkach Neuruppin
Na uliczkach Neuruppin © Trendix

Siwobrody odpoczywa :)
Siwobrody odpoczywa :) © Trendix

Ogród Świątynia _ Tempelgarten
Ogród Świątynia _ Tempelgarten © Trendix

Templegarten
Templegarten © Trendix

Wieża ciśnień jako ściana do wspinaczki skałkowej
Wieża ciśnień jako ściana do wspinaczki skałkowej © Trendix

Zamaskowany fotoradar :)
Zamaskowany fotoradar :) © Trendix

Zamaskowany fotoradar :)
Zamaskowany fotoradar :) © Trendix

Zmotoryzowane bocianie gniazdo :)
Zmotoryzowane bocianie gniazdo :) © Trendix

Na lotnisku
Na lotnisku © Trendix

Elektrownia słoneczna na dawnym poradzieckim lotnisku
Elektrownia słoneczna na dawnym poradzieckim lotnisku © Trendix

Hangar 312
Hangar 312 © Trendix

Lądujący szybowiec
Lądujący szybowiec © Trendix


Wszystkie fotki z wycieczki: KLIK



Dane wyjazdu:
30.12 km 0.00 km teren
03:00 h 10.04 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Liznąć Poczdam

Sobota, 21 czerwca 2014 · dodano: 24.06.2014 | Komentarze 12

Z wklejonej mapy poniżej tylko część po Poczdamie została przejechana rowerem reszta to droga powrotna samochodem przebyta, gdyż zapomniałem endo wyłączyć :)




Od jakiegoś czasu miałem z siwym zaproszenie od benaska do zwiedzenia Poczdamu. W końcu udało się ustalić termin na 21-22 czerwca. W piątek po pracy pojechałem więc na nocleg do siwobrodego. Tam dzięki gościnności jego mamy zjadłem kolację i przyjąłem środki nasenne i po 22:00 poszedłem spać. 

Rano 5:00 pobudka, jajecznica na śniadanie, znowu dzięki rodzicom  Krzyśka, którzy wstali po 5:00 by przygotować nam śniadanie. Krótko po 6:00 po zapakowaniu ruszamy do Poczdamu gdzie na 9:00 byliśmy umówieni z benaskami.  W czasie jazdy tylko ja miałem przerąbane bo siwy rozłożył się na fotelu i 3/4 drogi przespał. 

Do Poczdamu na wyznaczone miejsce spotkania dotarliśmy ok. 8:45 i zaczęliśmy wypakowywać rowery. Po 10 minutach dotarli Krzysiek i Ewcia (benaski).  Zdziwiło mnie że tylko z jednym rowerem, ale po chwili się wyjaśniło, Ewcia zasuwa na S-Bahn i rusza na zakupowy podbój Berlina :). Więc my w trójkę wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy na Poczdam. Oczywiście aby nie było zbyt uroczo to zaczął mżyć deszczyk ale byliśmy tak zdecydowani na tą wycieczkę że nic nie mogło nam przeszkodzić :) .  

Krzysiek (benasek) poprowadził nas do Parku Sanssouci i to był nasz główny punkt zwiedzania. Wyobrażacie sobie nieomal 300 hektarowy park ?? a taki jest właśnie ten. Nigdzie jeszcze nie widziałem tak dużego parku z taką ilością przeróżnej architektury.  Lubię wycieczki z benaskiem :) , dlaczego ?? bo nic nie można przewidzieć :D ma jakiś tam plan w głowie ale go nie realizuje, wyciąga mapkę, kręci nią dookoła i rusza na żywioł zawsze coś ciekawego znajdując :) . Drugi mój towarzysz wycieczki czyli Krzysiek (siwobrody) bije na głowę pewnego niebieskiego ludka zwanego smerf Maruda, przy siwobrodym ten smerf na pewno nie przeszedłby eliminacji na mistrza marudzenia :D . W Parku Sanssouci jeździliśmy od jednej atrakcji do drugiej. Pogoda się poprawiła choć przez całą wycieczkę co jakiś czas lekko pokropił deszczyk. 

Po 3 godzinach jeżdżenia po Parku pojechaliśmy coś zjeść. Wjechaliśmy na deptak i prowadząc rowery szukaliśmy jakiegoś kebaba i w końcu trafiliśmy do tego właściwego :) za porcję kebaba i izotonik marki EFES zapłaciliśmy po 5 euro :) Tukom sprzedającym kebab wybór przez nas izotonika chyba się spodobał bo byli bardzo mili :) .  Po posiłku ruszyliśmy z powrotem do parku ale przy okazji przejechaliśmy przez dzielnicę holenderską z typową dla Holandii zabudową. 

Po powrocie do Parku Sannsouci zaczęliśmy dalej objeżdżać kolejne atrakcje tego parku aż od jednego Niemca którego poczęstowaliśmy fajeczką dowiedzieliśmy się że za jazdę rowerem możemy zapłacić karę 10 euro :D. Okazało się że w tym parku jest tylko kilka dróg dla rowerów :) w niektóre miejsca nawet nie można ich wprowadzać, ale zachowując ostrożność jakoś do końca Park zwiedzaliśmy rowerów się nie pozbywając i kary nie płacąc :).  Na koniec zwiedzania Parku pojechaliśmy pod Normannischer Turm na wzgórzu Ruinenberg gdzie po wejściu za 2 euro na wieżę mogliśmy zobaczyć widoki na cały Park, Poczdam i kawałek Berlina. Gdy już się widokami nacieszyliśmy ruszyliśmy dalej. 

Naszym celem była Alexandrowka, czyli osiedle drewnianych domów w stylu rosyjskim z początku XIX w. O ile w Parku czuliśmy się oglądając architekturę jakbyśmy byli w różnych częściach świata to na Alexandrowce można poczuć się naprawdę jak w Rosji. Po zwiedzeniu Alexandrowki okazało się że zbliża się 17:00 czyli godzina o której umówiliśmy się z Ewcią w miejscu rozpoczęcia wycieczki więc trzeba było zacząć powrót. Ale po drodze jeszcze podjechaliśmy do Pałacu Cecilienhof gdzie odbywała się Konferencja Poczdamska w 1945 roku a potem do słonia, czyli drzewa którego gałęzie podcinane są w kształcie słonia. W drodze powrotnej cały czas natykaliśmy się na coś ciekawego. 

Po dotarciu do samochodów zapakowaliśmy rowery i ruszyliśmy do Neuruppin do benaska. Po przyjeździe do benasków Ewcia przygotowała nam super wyżerkę :). Tylko jak to kobieta :) naszykowała na 12 osób a dziwiła się że wszystkiego nie zjedliśmy :) Ale ja muszę się przyznać że wspaniałej niemieckiej zupy jaką Ewa zrobiła, zjadłem trzy porcje :-o , nie mówiąc o innych rarytasach :) . Po kolacji siwobrody stwierdził że jest podziębiony i nie najlepiej się czuje więc poszedł spać. A ja z benaskiem gdzieś do 2:30 degustowaliśmy jego wielki zbiór wszelakich piw :) .  Po zakończeniu degustacji poszliśmy spać z silnym postanowieniem że przed 9:00 nie damy się ruszyć z łóżek :) i tak też było :) .

Na koniec taka uwaga, jeździliśmy po Poczdamie od 9:00 do 17:00 i zobaczyliśmy tylko malutki wycinek jego atrakcji więc nie rozumiem naszych rowerzystów którzy np. po Sternafahrcie chcą jeszcze na chwilę zajrzeć do Poczdamu :), żeby zobaczyć Poczdam potrzeba przynajmniej 3 dni :) . No i uwaga dla tych którzy chcą zwiedzić Park Sanssouci, rowerem niestety nie wolno, można podjechać, przypiąć rower do stojaków i dalej już pieszo aby legalnie móc wszystko obejrzeć. My spędziliśmy w Poczdamie 8 godzin, udało nam się tylko liznąć kawałek jego atrakcji.


Już w Poczdamie prawie gotowi do drogi czekamy na benasków
Już w Poczdamie prawie gotowi do drogi czekamy na benasków © Trendix

W drodze do parku Sanssouci
W drodze do parku Sanssouci © Trendix

Na początku wycieczki troszkę nas skropiło ale od tego momentu  juz nieźle było
Na początku wycieczki troszkę nas skropiło ale od tego momentu juz nieźle było © Trendix

Pałac Charlottenhof
Pałac Charlottenhof © Trendix

Nowy Pałac Sanssouci
Nowy Pałac Sanssouci © Trendix

Antikentempel – rokokowa rotunda w formie świątyni antycznej w zachodniej części parku Sanssouci
Antikentempel – rokokowa rotunda w formie świątyni antycznej w zachodniej części parku Sanssouci © Trendix

Świątynia Przyjaźni (Sanssouci)
Świątynia Przyjaźni (Sanssouci) © Trendix

Pałac Oranżeria
Pałac Oranżeria © Trendix

Pawilon chiński
Pawilon chiński © Trendix

Pałac Sanssouci
Pałac Sanssouci © Trendix


Kościół Pokoju
Kościół Pokoju © Trendix

Brama Brandenburska w Poczdamie
Brama Brandenburska w Poczdamie © Trendix

Przerwa na posiłek :)
Przerwa na posiłek :) © Trendix

Benasek znowu szuka drogi :)
Benasek znowu szuka drogi :) © Trendix

W holenderskiej dzielnicy
W holenderskiej dzielnicy © Trendix

Widok na park od strony Pałacu Sanssouci
Widok na park od strony Pałacu Sanssouci © Trendix

Widok na wzgórze Ruinenberg
Widok na wzgórze Ruinenberg © Trendix

Historyczny Młyn
Historyczny Młyn © Trendix

Ogrody przy oranżerii
Ogrody przy oranżerii © Trendix

Pod palmą :)
Pod palmą :) © Trendix

Widoki z Normańskiej Wieży
Widoki z Normańskiej Wieży © Trendix

Wieża Normańska
Wieża Normańska © Trendix

Normański wojownik  :)
Normański wojownik :) © Trendix

Normański wojownik  :)
Normański wojownik :) © Trendix

Alexandrowka
Alexandrowka © Trendix

Alexandrowka
Alexandrowka © Trendix

Belweder - pałac widokowy na wzgórzu Pfingstberg
Belweder - pałac widokowy na wzgórzu Pfingstberg © Trendix

Pałac Cecilienhof gdzie Stalin, Churchil i Roosvelt losy Europy omawiali
Pałac Cecilienhof gdzie Stalin, Churchil i Truman losy Europy omawiali © Trendix

Taki sobie wielki słoń :)
Taki sobie wielki słoń :) © Trendix

A rowery można wypozyczyć tu :)
A rowery można wypozyczyć tu :) © Trendix

Jak komuś mało to znacznie więcej zdjęć z tej wycieczki tu: KLIK


Film z wycieczki: Migawki z Poczdamu

Dane wyjazdu:
132.47 km 0.00 km teren
07:43 h 17.17 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sternfahrt 2014 i życiowy rekord :)

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 14

Eberswalde - Spechthausen - Melchow - Biesenthal - Bernau - Berlin - Bernau - Biesenthal - Melchow - Spechthausen - Eberswalde



W tym roku postanowiłem wziąć znowu udział w Sternfahrt jednym z największych, o ile nie największym zjeździe gwiaździstym rowerzystów na świecie. Wpisałem więc na fejsie że do Eberswalde dojadę samochodem by dołączyć do grupy ze Szczecina. Na tą informację odezwał się Jaro że też by ze mną pojechał, więc było już nas dwóch. Namawiałem też siwobrodego ale był jakiś niezdecydowany i nie bardzo chętny. Na Torur de Natur tydzień wcześniej za namową Jarka, spytała się o możliwość zabrania do Eberswalde Ewa, w pierwszej chwili miałem powiedzieć że nie da rady gdyż mimo wszystko trzymałem wolne miejsce na rower dla siwobrodego. Jednak utrata tak uroczej i wesołej towarzyszki podróży byłaby niepowetowaną stratą więc stwierdziłem że nawet jak siwobrody się zdecyduje na wyjazd to przecież mogę wyjąć jeden fotel z samochodu i zapakować jeden rower do środka. Tak też w końcu się stało :). Aby w dzień wyjazdu nie musieć wstawać zbyt wcześnie na nocleg w sobotę pojechałem do siwobrodego. Po kolacji i wypiciu piwa o 23:00 poszedłem do łóżka. Gdy nadszedł dzień wyjazdu obudziłem się o 4:00, poszedłem na górę sprawdzić czy siwobrody nie zaspał i zaczęliśmy pakowanie siwobrodego bo mój rower był już w samochodzie. Krótko po 5:00 wyruszyliśmy na miejsce spotkania z Ewą, gdy tylko podjechaliśmy pokazała się Ewa, więc szybkie montowanie roweru Ewy na platformie i w drogę po Jaro. W Dąbiu zapakowaliśmy rower Jarka i w drogę do Eberswalde. Po godzinie jazdy ok. 7:00 znaleźliśmy się na parkingu przy dworcu kolejowym w Eberswalde.


Już po rozpakowaniu na parkingu w Eberswalde
Już po rozpakowaniu na parkingu w Eberswalde © Trendix

Po chwili dojechali Krzysiek i Przemek z Dąbia. Gdy już się rozpakowaliśmy poszliśmy pod dworzec gdzie już zbierali się inni uczestnicy zjazdu, ekipa która przyjechała ze Szczecina pociągiem a później grupa która wyjechała ze Szczecina o północy rowerami, pojawiła się duża część rowerowych znajomych :) (zobaczycie ich na fotkach).


Wielu znajomych się pojawiło :)
Wielu znajomych się pojawiło :) © Trendix

Wielu znajomych się pojawiło :)
Wielu znajomych się pojawiło :) © Trendix

Wielu znajomych się pojawiło :)
Wielu znajomych się pojawiło :) © Trendix

Zdążyłem jeszcze kupić na dworcu kawę (dobrze że wziąłem dużą bo podłączyły się do kubka jeszcze dwie rowerzystki :D ). Ok. godz. 8:00 pod eskortą policji ruszyliśmy za jemiołą do Berlina (zainteresowani wiedzą za którą :D) . Całą drogę trzymaliśmy się w naszej sześcioosobowej grupie: ja, Ewa, Jaro, siwobrody, Krzysiek i Przemek.


Ewa i Krzysiek
Ewa i Krzysiek © Trendix

Jaro Sz-n
Jaro Sz-n © Trendix

Siwobrody i benasek
Siwobrody i benasek © Trendix

Z prawej na czarno Przemek z lewej w brązowej koszulce Patryk
Z prawej na czarno Przemek z lewej w brązowej koszulce Patryk © Trendix

Pierwszy przystanek był już po ok. 7 km, byłem zdziwiony czemu, okazało się że co jakiś czas sprowadzali nas na boki aby umożliwić przejazd samochodom które nie mogąc wyprzedzić kolumny musiały jechać za rowerzystami.


W drodze do Bernau
W drodze do Bernau © Trendix

W drodze do Bernau
W drodze do Bernau © Trendix

Tak dotarliśmy do Bernau, gdzie do naszej grupy (chociaż często się gubił) dołączył Benasek. Od Beranu jechaliśmy już w naszej siedmioosobowej grupce :). Przejazd raz był szybszy, raz wolniejszy a nieraz były dość długie przestoje, szczególnie już w Berlinie gdy rosła rzesza rowerzystów która musiała przecisnąć się przez ulice Berlina.


W drodze do Berlina
W drodze do Berlina © Trendix

Na przedmieściach Berlina
Na przedmieściach Berlina © Trendix

Ten to się napedałował :D
Ten to się napedałował :D © Trendix

W pewnym momencie z twarzy naszej wesołej towarzyszki podróży zszedł uśmiech, okazało się że jej głowę zaprząta już teraz jedna myśl "gdzie tu iść na siusiu" ?? :D . Na szczęście pojawiła się możliwość skorzystania z toalety na stacji paliw. Okazało się że nie tylko Ewa odczuwała taką potrzebę i utworzyła się kolejka.


Byle sobie ulżyć :)
Byle sobie ulżyć :) © Trendix

Gdy już wszyscy pozbyli się problemu zaprzątającego ich pęcherze powoli ruszyliśmy dalej aby w końcu dotrzeć do najciekawszego punktu przejazdu rowerowego czyli tunelu prowadzącego do obwodnicy Berlina tzw. ringu. Przejazd z pełną prędkością długim oświetlonym tunelem w hałasie dzwonków, syren i innych dźwiękowych sygnałów zostawia niezatarte wrażenia.


Przejazd przez tunel, i o to chodzi :)
Przejazd przez tunel, i o to chodzi :) © Trendix

Wyjeżdżamy na ring
Wyjeżdżamy na ring © Trendix

Po wyjeździe z tunelu, wjazd na obwodnicę zamkniętą dla ruchu pojazdów i dalej do punktu zakończenia przejazdu czyli w okolice Bramy Brandenburskiej.


Już na obwodnicy
Już na obwodnicy © Trendix

W drodze do Bramy Brandenburskiej
W drodze do Bramy Brandenburskiej © Trendix

W drodze do Bramy Brandenburskiej
W drodze do Bramy Brandenburskiej © Trendix

Siegessaule
Siegessaule © Trendix

I już na miejscu Strassse des 17 Juni
I już na miejscu Strassse des 17 Juni © Trendix

  Gdy już dotarliśmy na miejsce postanowiliśmy wypić jakieś piwo więc udaliśmy się wzdłuż rozstawionych straganów na jego poszukiwanie. Niestety dotarliśmy prawie do Bramy Brandenburskiej i nie znaleźliśmy. Wróciliśmy więc do rowerów psiocząc na organizatorów. Tu jednak niezawodny okazał się benasek, który wyjął piwo ze swojej sakwy i nalał chętnym po małym kubeczku, dzięki Ci Krzysiek za to :).  I wtedy zjawiła się Ewa z radosną wiadomością że stragan z piwem stoi zaraz koło miejsca naszej zbiórki. Po zakupieniu kufelka piwa od razu zmieniliśmy zdanie o organizatorach :D. Benasek nawijał wszystkim Niemcom że przyjechaliśmy rowerami ze Szczecina i tak z powrotem wracamy :D. Tutaj dołączył do naszej grupki Patryk, twardziel który postanowił wracać do Szczecina rowerem (i teraz opowieści benaska stały się chociaż częściowo prawdziwe :D ). Mimo naszych ostrzeżeń że jedziemy wolno i co chwilę robimy przerwy postanowił drogę do Eberswalde odbyć z nami. Ruszyliśmy więc pod Bramę Brandenburską by zrobić wspólne foto i dalej w kierunku Eberswalde.



Dumnie wypieta pierś zdobywcy :)
Dumnie wypieta pierś zdobywcy :) © Trendix

No i okazało się że nie tak łatwo złapać kierunek na Bernau. Jechaliśmy trochę niepewnie z grupką Niemców, którym towarzyszył rowerowy DJ i jego głośne techno rytmy.


Ruszamy w drogę powrotną
Ruszamy w drogę powrotną © Trendix

Nasz przewodnik z mapą benasek postanowił w końcu spytać o drogę jednego z jadących Niemców. ten uprzejmy Pan stwierdził abyśmy jechali za nim to on nas wyprowadzi na właściwy kierunek. tak też było. Ten pan jechał z córką do domu i właśnie w kierunku na Bernau. Poprowadził nas osiedlowymi uliczkami pod swój dom gdzie nawet zaoferował skorzystanie z toalety w jego domu.


Osiedlowymi uliczkami Berlina
Osiedlowymi uliczkami Berlina © Trendix

Nikt nie odczuwał takiej potrzeby więc po zrobieniu wspólnych zdjęć z jego rodziną i zaproszeniu ich na Zlot Gwiaździsty do Szczecina wsiadł jeszcze na rower i odprowadził nas do skrzyżowania na Bernau.


Wspólne zdjęcie z naszym przewodnikiem i jego córką
Wspólne zdjęcie z naszym przewodnikiem i jego córką © Trendix

Tu się pożegnaliśmy i już w ośmioosobowym składzie ruszyliśmy dalej. W tym momencie trochę się podłamałem gdyż grupa ruszyła z prędkością 23-25 km/h i wydawało mi się że chyba zostanę samotnie w tyle. Ale jakoś dawałem radę szczególnie że albo Ewa albo Jaro jechali za mną aby pilnować kluczyków :) jakich kluczyków?? no tych od samochodu które miałem w tylnej kieszonce koszulki :D. Mimo tego tempa dawałem radę szczególnie że ta wspaniała grupka ludzi robiła przerwy na każdą prośbę i to nie protestując a nawet nie robiąc skrzywionych min :) Z taką ekipą ludzi jazda to sama przyjemność. Jechaliśmy w kierunku Eberswalde gdzie można drogami rowerowymi ale gdzie ich nie było drogami publicznymi.


W drodze do bernau
W drodze do Bernau © Trendix

Nieraz tworzyły się za nami kolejki samochodów które nie miały nas jak wyprzedzić więc co jakiś czas zjeżdżaliśmy na bok aby umożliwić im przejazd co spotykało się z wyrazami wdzięczności i sympatii. Po dotarciu do Bernau pożegnaliśmy się z benaskiem, który tu miał swój samochód i ruszyliśmy już w siedmioro do Eberswalde.


Bernau, tu pożegnalismy się z benaskiem
Bernau, tu pożegnalismy się z benaskiem © Trendix

W drodze do Eberswalde
W drodze do Eberswalde © Trendix

Jak fajna to była grupka ludzi to sobie wyobraźcie że 3 km przed dojechaniem do samochodów zachciało mi się przerwy i nie było ani słowa protestu :). Po dotarciu do Eberswalde na skrzyżowaniu pożegnaliśmy Patryka, który dalej samotnie udawał się rowerkiem do Szczecina, życząc mu wiatru w plecy a sami pojechaliśmy na parking.


Już przy samochodach
Już przy samochodach © Trendix

Tu po zapakowaniu rowerów do samochodów pożegnaliśmy się z Krzyśkiem i Przemkiem którzy ruszyli pierwsi w drogę powrotną.


Czwórka w różnych konfiguracjach :)
Czwórka w różnych konfiguracjach :) © Trendix

Czwórka w różnych konfiguracjach :)
Czwórka w różnych konfiguracjach :) © Trendix

My też po chwili wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do Szczecina. Porozwoziłem swoich towarzyszy podróży do domów w kolejności odwrotnej niż ich zbierałem. U siwobrodego zabrałem z domu resztę pozostawionych wcześniej rzeczy i ruszyłem do domu. W domu byłem po 23.
A całej ekipie z którą miałem przyjemność jechać serdecznie dziękuję jesteście super :). Ewa a Tobie współczuję tego kaca którego będziesz miała po powrocie z "Rajdu dla Polskich Hospicjów" (już Ty wiesz czemu ;) ).

Endo pokazało 128,8 km, licznik siwobrodego 132,74 tak czy tak to moja życiówka, która do tej pory wynosiła 125 km :)

A w tym miesiącu jak się uda jeszcze będzie rowerowe zwiedzanie Poczdamu :) Dzięki Krzysiek za zaproszenie :).

Wszystkie zdjęcia z wycieczki: KLIK



Dane wyjazdu:
80.07 km 2.00 km teren
04:09 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z Gryfusem na Tour de Natur 2014

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 26.05.2014 | Komentarze 11

Mescherin - Gartz - Friedrichsthal - Schwedt - Criewen i powrót tą samą trasą.



Znalazłem na fejsie zaproszenie "Gryfusa" do udziału w "Tour de Natur" (może nie najdłuższy ale najbardziej liczny rajd rowerowy Brandenburgii) i postanowiłem wziąć w tym udział, szczególnie że jeszcze na tej imprezie nie byłem bo poprzednie 2 lata w tym czasie byłem na .  Aby nie musieć wstawać za wcześnie i zbyt daleko nie jechać postanowiłem dołączyć do gryfusowej ekipy w Gartz. Rano więc spakowałem się do samochodu i pojechałem na parking w Mescherin skąd już rowerem udałem się do Gartz. Po wyjeździe z parkingu spotkałem rowerzystę który też do Gartz zmierzał i okazało się że też jest ze Stargardu i tak poznałem Staszka :).  Gdy dojechaliśmy na umówione miejsce w Gartz była już tam cała szczecińska ekipa. Po krótkim postoju już całą ekipą ruszyliśmy nadodrzańskim szlakiem pod Oder Center w Schwedt. Tam na miejscu czekały juz rzesze miejscowych rowerzystów. Trochę tu postaliśmy nim wszyscy zakupili bony umożliwiające skorzystanie z posiłków, napojów i udział w losowaniu nagród już na mecie rajdu. Gdy już wszyscy zakupili bony zaczęto wypuszczać grupy n trasę rajdu do Criewen. Szczecińska grupa jechała najkrótszą trasą więc ruszaliśmy jako ostatnia zresztą i największa grupa. Trasa do Criewen tak jak i dojazd do Schwedt biegnie znowu szlakiem Odra-Nysa. Niektórzy mówią że nudzi ich przejazd po tym szlaku a mi się zawsze tam podoba, woda, zieleń, asfaltowa droga, barki na rzece zawsze jest na co popatrzeć :). Po około 10 km docieramy do Criewen gdzie odbywa się piknik. Za zakupione bony można zjeść posiłek, otrzymać coś do picia a jeden z kuponów wrzucamy do urny czekając na końcowe losowanie nagród. W międzyczasie wypiłem piwo, zwiedziłem park i salę muzealną w Criewen oraz polatałem sobie na ptaku nad rozlewiskami Odry :). Z tym ptakiem to taka dziwna sprawa bo jedna z rowerzystek na pytanie czy siedziała już na ptaku od razu odpowiedziała: "i to na nie jednym" i to przy mężu tak powiedziała :)  dopiero po chwili się zreflektowała i poprawiła swoją odpowiedź na: "nie raz" :D :D Ok. godz. 14:00 zaczęło się losowanie nagród, niestety w tym roku nagroda główna czyli rower nie przypadła nikomu z nas :). Po losowaniu nagród wspólna fotka, losowanie dla uczestników rajdu koszulki Gryfusa i ruszamy w drogę powrotną. Rozpocząłem jazdę na czele kolumny, ale w miarę nabierania przez nią zawrotnej prędkości zacząłem przesuwać się do tyłu :) Całe szczęście w Friedrichsthal zrobili sobie przerwę na grilla więc z pościgową grupa ich dogoniłem :) Po posiłku i krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej i od tego momentu jechaliśmy z kolegą Januszem na końcu kolumny za dwoma ładnymi zachodniopomorskimi widokami. Niestety wkrótce i te widoki zaczęły się oddalać i zostałem na końcu z napisem koniec peletonu. Kolega Janusz z wielkim poświęceniem porzucił te cudowne widoki i towarzyszył mi aż do momentu spotkania Hani którą miałem podwieźć do Szczecina. Po krótkiej przerwie już tylko z Hanią ruszyliśmy do samochodu na parking w Mescherin, gdy tam dojechaliśmy spotkaliśmy jeszcze Piotra z Hanią, Pawła i Janusza. Po krótkiej rozmowie zapakowałem rowery na samochód ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Po drodze zostawiłem Hanię w Zdrojach i przez Kijewo pojechałem prosto do domu :) Już teraz wiem czemu wolę samotne wycieczki :) Nikt nie jest w stanie mnie zmusić do szybszej jazdy niż ja chcę. Swoją drogą miło spotkać tylu rowerowo zakręconych znajomych w jednym miejscu, więc do następnego razu :)


Zdążyłem złapać szczecińską grupę w Gartz
Zdążyłem złapać szczecińską grupę w Gartz © Trendix

W drodze do Oder Center w Schwedt
W drodze do Oder Center w Schwedt © Trendix

W Schewdt na starcie do rajdu
W Schewdt na starcie do rajdu © Trendix

W drodze do Criewen
W drodze do Criewen © Trendix

Na pikniku w Criewen
Na pikniku w Criewen © Trendix

Na spacerze w parku
Na spacerze w parku © Trendix

Dosiadłem ptaka :D
Dosiadłem ptaka :D © Trendix

Zwiedzamy muzeum
Zwiedzamy muzeum © Trendix

Losowanie nagród
Losowanie nagród © Trendix

Wspólna fotka
Wspólna fotka © Trendix

I jeszcze jedna :)
I jeszcze jedna :) © Trendix

Zwyciężczyni losowania koszulki Gryfusa
Zwyciężczyni losowania koszulki Gryfusa © Trendix

W drodze powrotnej
W drodze powrotnej © Trendix

Grill dzięki któremu mogłem icg dogonić :D
Grill dzięki któremu mogłem icg dogonić :D © Trendix

Zachodniopomorskie krajobrazy które musiał porzucić Janusz by mi towarzyszyć :)
Zachodniopomorskie krajobrazy które musiał porzucić Janusz by mi towarzyszyć :) © Trendix

Już na parkingu w Mescherin
Już na parkingu w Mescherin © Trendix

Wszystkie fotki z wycieczki: KLIK




Dane wyjazdu:
69.51 km 0.00 km teren
03:47 h 18.37 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Piknik nad Odrą

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 04.05.2014 | Komentarze 7

Mescherin - Gartz - Friedrichsthal - (międzyodrze) - Gatow - Friedrichsthal - Hohenreinkendof - Tantow - Mescherin



Po przeczytaniu wpisu Jaszka na WuZetce stwierdziłem że warto było by się tam wybrać :) Oczywiście odpadała pierwsza wersja startu ze Szczecina, raz że za duża dla mnie odległość do pokonania a dwa że za wcześnie musiałbym wstać :). Wybrałem więc wersję startu z Mescherin. O dziwo tym razem syn postanowił mi towarzyszyć. Ustawiłem wieczorem budzik na 8 rano i poszedłem spać. Budzik zadzwonił ale ja po jego wyłączeniu znowu przysnąłem, całe szczęście że siwobrody dla żartu zadzwonił o 9 rano i wyrwał mnie ze snu. Po szybkim przygotowaniu ruszyliśmy z młodym na miejsce zbiórki w Mescherin.

Na miejscu byli już Mirek, Jacek i Tunia a po chwili zaczęli się zjeżdżać pozostali uczestnicy tej wycieczki. Zebrały się jakieś 32 osoby. Po dojechaniu ekipy która ruszyła rowerami ze Szczecina i zrobieniu wspólnej fotki ruszyliśmy w drogę. Cały czas rozmawiając robiąc przerwy na fotki dotarliśmy do miejsca piknikowego :) Gdzie zaczęło się gotowanie, smażenie i spożywanie przywiezionych wiktuałów.

Gdy piknik się trochę przedłużył ekipa samochodowa ruszyła w dalszą drogę powrotną do pozostawionych w Mescherin samochodów tylko ja z młodym i Mirek postanowiliśmy jechać trochę w koło drogą zaproponowaną przez Tunię. Tempo było tak fotograficzne że po jakimś czasie dogoniliśmy ekipę która ruszyła wcześniej :), oni skierowali się dalej do Mescherin a my dalej za Tunią. Po drodze Tunia podprowadziła nas pod taką górkę że do końca życia jej tego nie zapomnę :)

I tak dojechaliśmy do Tantow. Tu nastąpił kolejny podział, ja z młodym, Mirek i miejscowy Gryf ruszyliśmy do Mescherin, ekipa Szczecińska swoją drogą a Tunia, Bronik i jeszcze ktoś skierowali się na Rosówek i Kołbaskowo. Dodam tylko że Tunia chyba nie zna tej drogi, bo powiedziała że podjedziecie tylko  pod tą górkę i dalej już z górki do Mescherin, tak tylko że na 7 km to 5 było pod górkę :D

Pogoda super, widoki super, towarzystwo super więc i cała wycieczka super :)

Zbieramy się w Mescherin
Zbieramy się w Mescherin © Trendix

Dojeżdża rowerowa ekipa ze Szczecina
Dojeżdża rowerowa ekipa ze Szczecina © Trendix

Wspólne foto na starcie
Wspólne foto na starcie © Trendix

No i w drogę
No i w drogę © Trendix

W drodze na miejsce pikniku
W drodze na miejsce pikniku © Trendix

W drodze widziane
W drodze widziane © Trendix

W drodze widziane
W drodze widziane © Trendix

W drodze widziane
W drodze widziane © Trendix

Docieramy na miejsce pikniku
Docieramy na miejsce pikniku © Trendix

Jaszek odpalił obiecanego grilla
Jaszek odpalił obiecanego grilla © Trendix

Inni odpalili swoje turystyczne kuchenki
Inni odpalili swoje turystyczne kuchenki © Trendix

A potem jedli
A potem jedli © Trendix

Jedli
Jedli © Trendix

I jedli :)
I jedli :) © Trendix

A gdy już pojedli w drogę ruszyliśmy
A gdy już pojedli w drogę ruszyliśmy © Trendix

Widoki podziwiając
Widoki podziwiając © Trendix

Ostatni przystanek
Ostatni przystanek © Trendix

I w drogę tu akurat do Mescherin
I w drogę tu akurat do Mescherin © Trendix

Wszystkie zdjęcia z wycieczki: KLIK

Kategoria 50 - 100 km, Niemcy


Dane wyjazdu:
81.21 km 7.00 km teren
04:42 h 17.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bitwa o Szczecin

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 8

Pilchowo - Bartoszewo - Sławoszewo - Dobra - Lubieszyn - Dołuje - Kościno - Bobolin - Warnik - Ladenthin - Pomellen - Rosow - Rosówek - Kołbaskowo - Smolęcin - Barnisław - Warnik - Bobolin - Stobno - Dołuje - Lubieszyn - Dobra - Sławoszewo - Bartoszewo - Pilchowo.



 Jakiś czas temu Tunia wrzuciła link na fejsie do wydarzenia Bitwa o Szczecin pomyślałem więc że byłą by to fajna okazja do rowerowej wycieczki. Powiadomiłem więc siwobrodego o tym fakcie i ustaliliśmy że wybierzemy się na to wydarzenie. 

Wykonałem więc Telefon do Tuni i umówiliśmy się na spotkanie w drodze. W piątek trasę w pracy skończyłem dość późno bo ok. 21.00 więc nim dotarłem do domu było po 22.00 i jakoś rano w sobotę nie bardzo chciało mi się wstać. Jednak nie wypadało w ostatniej chwili odwołać tego więc wstałem i na godz. 12.00 przyjechałem samochodem z zapakowanym rowerem do siwobrodego. Okazało się że on też nie ma wielkiej chęci na wycieczkę ale słowo się rzekło i w końcu ruszyliśmy w drogę tak jak podana trasa na endo i na początku wpisu :).

Jechaliśmy z siwym różnymi drogami, ścieżki rowerowe, ruchliwe arterie, dziurawe asfalty i drogi polne. Krzysiek miał ze sobą jakiś przewodnik więc po dotarciu do Dobrej otwarł książeczkę by sprawdzić co tu ciekawego. Po krótkiej literaturze ruszyliśmy w te miejsca o których przeczytał tj. do kościoła p.w. Matki Bożej Królowej Świata i klasztoru oo. Franciszkanów (z bardzo zadbanym zielonym otoczeniem). Dalej ruszyliśmy do centrum Dobrej gdzie na rondzie znajduje się tablica z napisem "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród" - Maria Konopnicka, Dobra Szczecińska, 27.04.1990r. Potem podjechaliśmy do pozostałości po zespole dworskim gdzie chyba najlepiej zachowała się gorzelnia :) oraz pozostałości parku dworskiego który teraz jest w rękach prywatnych otoczony murem i zasiekami więc nie można tam wejść.

Dalej ruchliwą drogą przez Lubieszyn podziwiając widoki dotarliśmy do miejscowości Dołuje po drodze mijając wystawioną na sprzedaż restaurację z glinianym tynkiem i trawiastym dachem.
W Dołujach przy tablicy "Byliśmy, Jesteśmy, Będziemy" gdzie znajduje się kilka ławek i stojaków dla rowerów zrobiliśmy sobie krótki postój na zjedzenie batona na którym siwy stracił pół zęba :) I wykonaliśmy pierwszy telefon do Tuni planując miejsce spotkania.

Ruszyliśmy dalej zatrzymując się na chwilkę przy kościółku p.w. Matki Boskiej Fatimskiej w Kościnie.  Tu opuściliśmy drogi twarde i Krzysiek poprowadził mnie gównianymi drogami do Bobolina. Droga była dosłownie gówniana bo w jednym miejscu trzeba było stertę obornika pokonać :D. 
Droga może była gówniana ale widoki super. Po pokonaniu sterty gnoju wykonaliśmy telefon do Tuni, umówiliśmy się na zakręcie za Warnikiem i ruszyliśmy na miejsce spotkania. Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę w Bobolinie przy kościele p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Potem jeszcze fotki w Warniku gdzie jak twierdzi Jack Hopfen siwy prowadził agitację wyborczą na sołtysa i dalej na miejsce spotkania z Tunią.

Po spotkaniu z Tunią, to ona przejęła rolę przewodniczki i wyprowadziła nas za granicę :). Znanymi jej trasami widokowymi dotarliśmy nad jeziorko Krummersee. Potem Tunia jako wytrawny meteorolog zaprowadziła nas nad jeziorko Pfingstsee pod jedyną chmurę burzową w okolicy :D. Gdy na pomoście nad tym jeziorkiem zjedliśmy sernik ugotowany a nie upieczony przez Tunię zerwała się ulewa i zaczęły walić grzmoty, więc schowaliśmy się pod drzewkami :D. Gdy deszcz ustał wspięliśmy się błotną drogą do asfalciku i ruszyliśmy do Rosówka by zdążyć na Bitwę o Szczecin której inscenizacja miała się odbyć o godz. 18.00 .

Przyjechaliśmy przed czasem więc był jeszcze czas na grochówkę i spotkanie ze znajomymi rowerzystami :) Był tam i Jack była też Iwonka z Andrzejem. Po zdobyciu Szczecina ja z Krzyśkiem i Jack pojechaliśmy do Tuni na kawę, którą wypiliśmy w miłej atmosferze w ogrodowej altanie. Ok. 19.30 pożegnaliśmy się z Tunią i ruszyliśmy z Krzyśkiem w drogę powrotną do Pilchowa.

Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do znajomych w Barnisławiu i po wyjechaniu od nich podziwiając zachód słońca pojechaliśmy dalej. Było już późno ale w Sławoszewie zatrzymaliśmy się w "Zjawie" na herbatkę. Do Pilchowa dotarliśmy po 22.00. Tam szybko zapakowałem rower do samochodu i po 23.00 dotarłem do domu. Warto było, fajny dzień z fajnymi ludźmi i jeszcze na rowerach :)

Kościół p.w. Matki Bożej Królowej Świata w Dobrej
Kościół p.w. Matki Bożej Królowej Świata w Dobrej © Trendix

Klasztor oo. Franciszkanów w Dobrej
Klasztor oo. Franciszkanów w Dobrej © Trendix

Tablica pamiątkowa w centrum Dobrej
Tablica pamiątkowa w centrum Dobrej © Trendix

Stara gorzelnia w Dobrej
Stara gorzelnia w Dobrej © Trendix

Pozostałości parku dworskiego w Dobrej
Pozostałości parku dworskiego w Dobrej © Trendix

Ekologiczny budynek na sprzedaż
Ekologiczny budynek na sprzedaż © Trendix

Chwila przerwy w Dołujach
Chwila przerwy w Dołujach © Trendix

Kościno_kościółek p.w. Matki Boskiej Fatimskiej
Kościno_kościółek p.w. Matki Boskiej Fatimskiej © Trendix

Widoki przydrożne
Widoki przydrożne © Trendix

Widoki przydrożne
Widoki przydrożne © Trendix

Pokonywanie gównianej drogi :D
Pokonywanie gównianej drogi :D © Trendix

Siwobrody na rzepakowym tle
Siwobrody na rzepakowym tle © Trendix

Alejka do Bobolina
Alejka do Bobolina © Trendix

Kościół p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Bobolinie
Kościół p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Bobolinie © Trendix

Sesja zdjęciowa kandydata na sołtysa Warnika
Sesja zdjęciowa kandydata na sołtysa Warnika © Trendix

W oczekiwaniu na Tunię podziwiamy widoki
W oczekiwaniu na Tunię podziwiamy widoki © Trendix

No i zjawiła się Tunia
No i zjawiła się Tunia © Trendix

Po drugiej stronie granicy
Po drugiej stronie granicy © Trendix

Po drugiej stronie granicy
Po drugiej stronie granicy © Trendix

Jeziorko Krummersee
Jeziorko Krummersee © Trendix

Nad jeziorem Pfingstsee jeszcze przed deszczem
Nad jeziorem Pfingstsee jeszcze przed deszczem © Trendix

Nad jeziorem Pfingstsee w trakcie deszczu
Nad jeziorem Pfingstsee w trakcie deszczu © Trendix

Byle do asfaltu
Byle do asfaltu © Trendix

Spotykamy znajomych w Rosówku
Spotykamy znajomych w Rosówku © Trendix

Bitwa o Szczecin
Bitwa o Szczecin © Trendix

Już po bitwie
Już po bitwie © Trendix

U Tuni na kawie
U Tuni na kawie © Trendix

Zachód słońca w drodze powrotnej oglądany
Zachód słońca w drodze powrotnej oglądany © Trendix

A to już w zjawie niewyraźne ale dla dokumentacji :D
A to już w zjawie niewyraźne ale dla dokumentacji :D © Trendix

Podsumowanie wycieczki :)
Podsumowanie wycieczki :) © Trendix


Wszystkie fotki z wycieczki: KLIK

Inscenizacja Bitwy o Szczecin tu: KLIK

Dane wyjazdu:
46.84 km 25.00 km teren
03:38 h 12.89 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z Tunią po drugiej stronie Odry

Poniedziałek, 10 marca 2014 · dodano: 11.03.2014 | Komentarze 16

Mescherin - Gartz - Gross Pinnow - Hohenfelde - Friedrichsthal - Gartz - Mescherin

Mapa

O godzinie 11:30 spotkałem się z Tunią na parkingu w Mescherin skąd po wypakowaniu rowerów ruszyliśmy w drogę, Po minięciu Mescherin Tunia odnalazła polową łazienkę i korzystając z okazji wzięła kąpiel :D ja skorzystałem z innego łazienkowego dobrodziejstwa :) Po kąpieli Tunia poprowadziła nas przez zwalone drzewa na polne drogi i aby nie było mi za łatwo przed Gartz kazała mi podjechać pod wielką górę, oczywiście nie dałem rady :) tak naprawdę to ledwo udało mi się podprowadzić rower na jej szczyt :) zresztą Tuni też nie za dobrze to szło :) . Tam sobie na ławeczce trochę posiedzieliśmy oglądając wspaniałe widoki. Potem już z górki ruszylismy do Gartz, gdzie w miejscowym Netto Tunia dokonała zakupów wspomagaczy :)
potem betonowymi płytami i polnymi drogami ruszyliśmy do kolejnej ławeczki, gdzie mogliśmy spokojnie spożyć zakupione specjały.
Dalej prowadzony przez Tunię pokonywałem kolejne kilometry by w końcu dotrzeć do drogi rowerowej Odra - Nysa którą wróciliśmy do Mescherin. Po powrocie na parking otwarłem prezent od Tunia, który dostałem na Dzień Mężczyzn :D
Super wycieczka w super jak dla mnie fotograficznym tempie :) Tunia dzięki Ci za dzisiejszy dzień :)

Na parkingu w Mescherin
Na parkingu w Mescherin © Trendix

Tunia w kąpieli :)
Tunia w kąpieli :) © Trendix

Takie małe utrudnienia w drodze :D
Takie małe utrudnienia w drodze :D © Trendix

A teraz pod górę :)
A teraz pod górę :) © Trendix

Chwila relaksu i podziwianie widoków
Chwila relaksu i podziwianie widoków © Trendix

Małe zakupy
Małe zakupy © Trendix

Konsumpcja zakupów i planowanie dalszej drogi
Konsumpcja zakupów i planowanie dalszej drogi © Trendix

Byle wyżej :)
Byle wyżej :) © Trendix

W drodze :)
W drodze :) © Trendix

Już na asfalciku Odra - Nysa
Już na asfalciku Odra - Nysa © Trendix

Mój prezent od Tuni :)
Mój prezent od Tuni :) © Trendix

W telegraficznym skrócie
W telegraficznym skrócie © Trendix

W telegraficznym skrócie
W telegraficznym skrócie © Trendix

Wszystkie fotki z wycieczki: KLIK

Filmik z wycieczki: KLIK