Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Trendix z miasteczka Stargard. Mam przejechane 17189.56 kilometrów w tym 3428.35 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Trendix.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:1972.67 km (w terenie 289.00 km; 14.65%)
Czas w ruchu:122:54
Średnia prędkość:15.55 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:70.45 km i 4h 33m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
78.91 km 3.00 km teren
05:29 h 14.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po flaszeczkę do Schwedt :)

Wtorek, 22 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 9

Mescherin - Gartz - Friedrichsthal - dookoła wyspy - Gatow - Schwedt - Gatow - Friedrichsthal - Gartz - Mescherin.

Mapka niestety nie przez GPS a przeze mnie narysowana. (zabrakło prądu w komórce :D )



Na dziś w planie miałem pojeździć w rejonie Chociwla i Węgorzyna, jednak zgadałem się z Tunią że ona ma w planie pojechać na wyspę na międzyodrzu przed Schwedt tylko samej jej się nie chce. Mnie dwa razy powtarzać nie trzeba więc spytałem o której i umówiliśmy się na parkingu na początku Mescherin o 11:00. Przyjechałem jako pierwszy już o 10:45, wypakowałem rower i czekałem na Tunię.

Na parkingu_Mescherin © Trendix


Tunia przyjechała punktualnie. Wypakowała rowerek, chwila rozmowy i ruszamy w drogę.

Tunia sparwdzała na którym rowerze wygodniej :) © Trendix


No to ruszamy w drogę © Trendix


Jak to z fociarzami bywa co chwilę zatrzymujemy się by zrobić jakieś zdjęcia :)

Łodzie w zatoczce © Trendix


Łódź na kołach © Trendix


W końcu docieramy do Friedrichsthal i robimy chwilę przerwy.

Pod dębem w Friedrichsthal © Trendix


Za Friedrichsthal trochę nudno było jechać równą asfaltową drogą dla rowerów więc wpadamy na pomysł wjechania do lasu i pokonywania leśnych dróżek.

Leśna droga © Trendix


Przerwa na fotkę © Trendix


I dalej do przodu © Trendix


Nieraz i tak bywało © Trendix


I w końcu przez jakiś mostek wjeżdżamy na wyspę. Tunia jako przewodniczka prowadzi mnie dróżkami wokół niej. Po drodze mijamy kilka mostków, zapór, wędkarzy, stada bydła i nawet domek :)

Już jesteśmy na wyspie © Trendix


Taka sobie rzeczna kosiarka © Trendix


Na jednym z mostków © Trendix


W naturalnym fotelu © Trendix


Na wyspiareskiej drodze © Trendix


Bydła było na wyspie co niemiara © Trendix


Przy jakiejś zaporze © Trendix


Wędkarze w akcji © Trendix


Przejście na polską wysepkę © Trendix


Przy wodowskazie © Trendix


Niezapomniane widoki © Trendix


Daj 50 groszy na bułkę :) © Trendix


W pewnej chwili Tunia przypomniała sobie film z 1947 roku "Zakazane piosenki" :) W wykonaniu piosenki z tego filmu pomagał jej barani chórek :D


Gdy już objechaliśmy wyspę i wróciliśmy na drogę rowerową na wale Tunia wyjawiła prawdziwy powód tego wyjazdu. Jedziemy do Oder Center po flaszkę :)
Ruszyliśmy więc w kierunku Schwedt, zatrzymując się na chwilę przy ostoi ptactwa wodnego. Ptaków była tam cała chmara, szczególnie dużo gęsi i chyba łąbędzi :), które co chwilę grupkami zrywały się do lotu by po chwili spowrotem osiąść na wodzie. Gdy wracaliśmy potem z Schwedt w jednym momencie zerwały się prawie wszystkie do lotu i odleciały w jednym kierunku.

Ostoja ptawctwa wodnego © Trendix


Tunia widok ze stanowiska obserwacyjnego mi przysłoniła :) © Trendix


Takie małe kółeczko nad wodą © Trendix


No i ruszamy dalej do głównego celu wycieczki czyli Oder Center :)

Kierunek Schwedt © Trendix


Na ulicach Schwedt © Trendix


Centrum kultury w Schwedt © Trendix


Cel naszej wycieczki Oder center w Schwedt © Trendix


I tu się dopiero zaczęło. Tunia pół godziny mizdrzyła się przed lusterkiem, w pewnej chwili pomyślałem że Ona nie na zakupy a na jakąś randkę tu przybyła :)
W końcu jednak wzięła swój bon na 20 euro i udała się do Oder Center a ja pozostałem na straży naszych rowerów. Po długim, długim czasie ukazała się Tunia ze swoimi zakupami. Głównym była flaszeczka.

Uradowana Tunia z zakupami powraca :) © Trendix


Gdy bliżej przyjrzałem się tej flaszeczce zacząłem się zastanawiać czy warto robić 79 km po 28% :D No ale Tunia oprócz tej flaszeczki przyniosła również buły z schabowym więc przestałem się zastanawiać i przystąpiliśmy do konsumpcji. Oczywiście bułek a nie flaszeczki :D.
Gdy już się posililiśmy ruszyliśmy w drogę powrotną.

Na ulicach Schwedt © Trendix


Już na DDRce która do Mescherin nas zaprowadzi © Trendix


Słońce schodziło coraz niżej, więc to co w drodze do Schwedt oglądaliśmy już trochę inaczej wyglądało.

Przydrożne widoki © Trendix


A ptactwo się zerwało i gdzieś odleciało © Trendix


A bawoły i bawolice niczym niezrażone trawe dalej skubią © Trendix


W drodze zatrzymujemy się aby obserwować zbliżające się barki na Odrze.

Barki na Odrze © Trendix


Bydgoska barka w niemczech © Trendix


Robi się już ciemno a my ruszamy dalej. Docieramy do Gartz i wstępujemy do kawiarenki na kawę.

Zapadają powoli ciemności © Trendix


Tunia nie może doczekać się na kawę :) © Trendix


Po kawie już prosto do Mescherin. Rzut oka na most na Odrze Zachodniej i po chwili docieramy do naszych samochodów.

Most na Odrze Zachodniej © Trendix


Chwila rozmowy, załadowaliśmy rowerki do samochodów, pożegnanie i wracamy do domów. Cały dzień super spędzony. Dzięki Tunia :)

Wszystkie fotki z wycieczki tu: KLIK
Kategoria 50 - 100 km, Niemcy


Dane wyjazdu:
50.52 km 14.50 km teren
04:04 h 12.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dlatego że Tuni sprzatać się nie chciało ;)

Środa, 16 października 2013 · dodano: 17.10.2013 | Komentarze 5

Kołbaskowo - Neurosow - Rosow - Nadrensee - Lebehn - Glasow - Krackow - Battinsthal - Penkun - Storkow - Rosow - Kołbaskowo.


Sprawdzałem wczoraj prognozę meteo i miało być prawie bezwietrznie więc postanowiłem sprawdzić parę dróg gruntowych wokół Stargardu. Niestety gdy wcześnie rano (po 10:00) wstałem było za oknem mokro i pochmurno więc chęci minęły i przy kompie sobie siedziałem gdy o 12:20 dostałem od Tuni wiadomość "mam trochę dzisiaj czasu ...jedziesz się przejechać ? bo ładnie ..a sprzątać mi się nie chce !" Dwa razy się nie zastanawiałem, zapakowałem rower do samochodu i ruszyłem do Kołbaskowa po drodze tankując samochód. W Kołbaskowie telefon do Tuni aby jako nawigacja mnie poprowadziła i po chwili byłem już u niej pod domem. Okazało się że sprzątać jej się nie chciało gdyż nie było co. A potem już przygotowanie roweru i w drogę. Najpierw przez krzaki do torów a potem drogą wzdłuż nich.

Dróżką wzdłuż torów © Trendix


Po chwili byliśmy już po niemieckiej stronie.

Neurosow © Trendix


Im dalej jechaliśmy tym ładniej się robiło.

Tunia najlepszym tego dowodem :) © Trendix


Kościół w Rosow z ciekawą wieżą © Trendix


W drodze © Trendix


Potem chwila przerwy nad Damsee:

Nad Dammsee © Trendix


Tunia też fotki robiła © Trendix


I dalej w drogę, nie wiedząc jak to opisać bo aż aparatu z dłoni nie chciało się wypuszczać pokażę parę widoków, jak zobaczycie będziecie chcieli sami to obejrzeć :)

W drodze © Trendix


Tunia tez aparat cały czas trzymała © Trendix


W drodze © Trendix


Lebehnscher See © Trendix


Lebehnscher See © Trendix


Lebehnscher See © Trendix


Schwennenzer See © Trendix


Szczęśliwa Tunia :) © Trendix


Nad Schwennenzer See © Trendix


W drodze © Trendix


W drodze © Trendix


Potem robiąc duże kółko zaczęliśmy wracać do Kołbaskowa, robiło się coraz chłodniej i ciemniej ale widoki nadal urzekały.

W drodze © Trendix


W drodze © Trendix


W drodze © Trendix


Taki sobie klucz na niebie :) © Trendix


Dalej przejechaliśmy przez inaczej pisany Kraków :)

I po zachodniej stronie Odry Kraków mają :) © Trendix


Tunia prowadzi mnie przez Kraków :) © Trendix


Kolejną atrakcją był młyn za Storkow.

Choc Tunia najpierw musiała przyjąc cukier :) © Trendix


Młyn za Storkow © Trendix


Na przejeździe kolejowym musieliśmy przepuścić pociąg widmo :)

Pociąg widmo © Trendix


i w drogę do Kołbaskowa.

W drodze do Kołbaskowa © Trendix


Tak mi się tam podobało, że nawet jak Tuni sprzątać będzie się chciało to sam tam pojadę :)

Tunia wielkie dzięki za wycieczkę :)


Resztę widoków zobaczycie jak sobie na końcu KLIK klikniecie :)

Dane wyjazdu:
80.21 km 17.00 km teren
05:01 h 15.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dalej niż Krzywy Las :)

Środa, 25 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 4

Gryfino - Pniewo - Nowe Czarnowo - Krajnik - Marwice - Widuchowa - Ognica - Krajnik Dolny - Schwedt - Friedrichsthal - Gartz - Mescherin - Gryfino


Jakoś ostatnio nie chce mi się wyruszać gdzieś rowerem, a to pogoda kiepska a to leń a to coś innego. Ale nieraz widziałem fotki drzew z Krzywego Lasu i postanowiłem się tam wybrać. Jako że drogę do Gryfina już rowerem już odbyłem i nie chciało mi się jej powtarzać zaplanowałem sobie średniodystansową trasę z Gryfina do Krzywego Lasu, dalej do Krajnika Dolnego i powrót przez Schwedt, Gartz. I gdy Paweł zajrzał do mnie w poniedziałek i zgłosił chęć wspólnego wyjazdu przekonałem go do tej trasy i umówiliśmy się na środę. O 9:00 Paweł przyjechał do mnie, zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do Gryfina. tam na parkingu Lidla rozpakowaliśmy rowery, Paweł poszedł zakupić sobie na śniadanie (którego nie zjadł w domu) suche bułki i gdy poczuł się na siłach ruszyliśmy w drogę.

Na parkingu w Gryfinie © Trendix

Pojechaliśmy w kierunku Chojny dość ruchliwą drogą i po dojechaniu do Nowego Czarnowa trochę błądząc z pomocą tubylca znaleźliśmy Krzywy Las. Trochę szumna ta nazwa las bo tych krzywych drzew aż tak wiele tam nie ma ale wyglądają rzeczywiście efektownie.

Paweł zapoznaje się z wersjami powstania tak krzywych drzew © Trendix


Przysiadłem sobie na jednym z krzywych drzew © Trendix


Krzywy Las w Nowym Czarnowie © Trendix


Tutaj Paweł stwierdził że nie podoba mu się moja dalsza trasa do Krajnika Dolnego po głównej drodze i wyjął swoją nawigację na której znalazł drogę prowadzącą bliżej Odry i przejął prowadzenie. Dwukrotne próby wyjazdu doprowadziły nas do bram elektrowni Dolna Odra :).

Elektrownia Dolna Odra © Trendix


Po informacjach od strażnika na bramie Dolnej Odry nareszcie znaleźliśmy drogę, po chwili opuściliśmy asfalciki i ruszyliśmy dalej polnymi drogami.
Dolną Odrę widziałem już z wielu miejsc, szczególnie jej kominy, ale pierwszy raz byłem tak blisko niej.

Elektrownia © Trendix


Stacje transformatorowe przy elektrowni © Trendix


Ciekawe jak mieszka się pod siecią lini wysokiego napięcia ?? :) © Trendix


Chyba ludziom nie mieszka się tu źle bo powstają tu nowe domki :)

Ruszyliśmy dalej i po jakimś czasie dotarliśmy do Marwic gdzie zatrzymaliśmy się przy tamtejszym kościele. Jest to Kościół poewangelicki p.w. Wniebowzięcia NMP z lat 1828 – 34 r. Przejęty przez kościół katolicki w 1946 r. Kościół szachulcowy, konstrukcji słupowo – ramowej.

Kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Marwicach © Trendix


Kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Marwicach © Trendix


Po krótkiej przerwie ruszamy dalej drogą polną która doprowadza nas do Widuchowej.

Droga do Widuchowej © Trendix


W Widuchowej przy samej Odrze © Trendix


Odra z Widuchowej widziana © Trendix


Wjeżdżając do Widuchowej widzieliśmy wieżę kościelną więc kierowaliśmy się w jego stronę. Budowla została wybudowana w XIII stuleciu nad brzegiem Odry, na rzucie prostokąta. Więcej wiadomości znajdziecie tu.

Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Widuchowej © Trendix


Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Widuchowej © Trendix


Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Widuchowej © Trendix


Po obejściu dookoła kościoła ruszamy dalej i dalej uparcie drogą polną w kierunku Krajnika Dolnego.

Punkt odpoczynku w Widuchowej na turystycznym szlaku © Trendix


Barka na Odrze © Trendix


Przy Nadzorze Wodnym w Widuchowej © Trendix


No i dalej było już trochę gorzej :) W pewnym momencie rozdzieliliśmy się :) Paweł pojechał ścieżką przy Odrze. ja zaliczając wywrotkę cofnąłem się do szerszej drogi. Ale nie chcąc za daleko od Odry odjeżdżać też wybierałem coraz to gorsze drogi aż dotarłem do bagna, które i tak musiałem ominąć i dotarłem w końcu na zielony szlak rowerowy (kto wyznacza szlak rowerowy po tak piaszczystej drodze ?? :D ). Zadzwoniłem już z tej piaszczystej drogi do Pawła, który jak się okazało wrócił się z obranej wcześniej ścieżki i podążał za mną :). Poczekałem trochę na niego i już razem maszerowaliśmy kawałek tą piaszczystą drogą by po jakimś czasie trafić na twardszy grunt :D

W drodze do Ognicy © Trendix


Przeszkody drogowe © Trendix


I jeszcze jedna © Trendix


I dalej piaskami do Ognicy © Trendix


Rozwalająca się stodoła na wjeździe do Ognicy © Trendix


Ładny drewniany domek na wyjeździe z Ognicy © Trendix


Dalej już asfalcikiem ruszyliśmy do Krajnika Dolnego, by w tamtejszym polskim sklepie gdzie szyldy tylko po niemiecku dokonać zakupu czegoś do picia. Gdy chcieliśmy ruszać dalej okazało się że Paweł zgubił powietrze więc mogliśmy ruszyc dalej dopiero po wymianie dętki :).

Wbrew pozorom to polski sklep © Trendix


Paweł szuka powietrz, które mu zwiało :D © Trendix


Po zmianie dętki w rowerze Pawła ruszyliśmy dalej przez most prosto do Schwedt.

Opuszczamy Krajnik © Trendix


Widok na Odrę © Trendix


I już jesteśmy w Schwedt © Trendix


Tu Paweł pokazał mi kilka ciekawych miejsc.

W Schwedt © Trendix


W Schwedt © Trendix


W Schwedt © Trendix


W Schwedt © Trendix


W Schwedt © Trendix


W Schwedt © Trendix


W Schwedt © Trendix


Po obejrzeniu Schwedt ruszyliśmy dalej drogą rowerową do Gartz.

W drodze do Gartz © Trendix


Paweł karmi owce na wale przeciwpowodziowym © Trendix


Kolejna barka na Odrze © Trendix


Tu trochę przerwy sobie zrobiliśmy © Trendix


Paweł przy swoim bolidzie F1 © Trendix


Wieża widokowa przed Gartz © Trendix


Tak jak i w Schwedt tak i w Gartz Paweł pokazał mi kilka ciekawych miejsc.

W Gartz © Trendix


W Gartz © Trendix


W Gartz © Trendix


W Gartz © Trendix


W Gartz © Trendix


W Gartz © Trendix


W Gartz © Trendix


Po objechaniu Gartz ruszyliśmy prosto do Gryfina przejeżdżając obrzeżami Mescherinu.

W Mescherin © Trendix


Most na Odrze Zachodniej © Trendix


W Gryfinie © Trendix


Powróciliśmy do miejsca startu, Paweł jak widać miał chęć jechać dalej © Trendix


I musze powiedzieć że miałem dość. Jednak letnie powietrze bardziej mnie do jazdy zachęcało.

Dzięki Paweł za wspólną jazdę.

Wszystkie zdjęcia z wyjazdu dla tych którym mało było obrazków są tu: KLIK

Dane wyjazdu:
113.26 km 17.00 km teren
06:18 h 17.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Za Odrę i Szlakiem Bielika

Wtorek, 27 sierpnia 2013 · dodano: 28.08.2013 | Komentarze 7

Stargard - Kobylanka - Kołbacz - Stare Czarnowo - Glinna - Kartno - Żelisławiec - Gardno - Wełtyń - Gryfino - Mescherin - Staffelde - Pargowo - Kamionki - Moczyły - Siadło Dolne - Kurów - Ustowo - Szczecin (Pomorzany, Zdroje, Dąbie, Zdunowo) - Niedźwiedź - Motaniec - Kobylanka - Morzyczyn - Zieleniewo - Lipnik - Stargard.

Tak to na mapie wygląda:


Dwa dni po okrążeniu Szczecina postanowiłem zrobić jakieś kółeczko. Zerknąłem na mapę i postanowiłem obrać kierunek na Gryfino a jak już Gryfino to wpadłem na pomysł by przekroczyć Odrę. Wieczorem przygotowałem sobie trasę, sprawdziłem pogodę )miał być lekki wschodni wiaterek) i rano ok. 10:30 ruszyłem. Jak na mnie to skoro świt bo nieraz do tej godziny śpię :). Do Bielkowa nie wyjmowałem wcale aparatu gdyż ostatnio trochę w tamtych terenach byłem i nic nowego nie zauważyłem. Więc pierwszy postój na foto przy tablicy przed Kołbaczem oznaczającej granicę Gminy Stare Czarnowo.

No to wjeżdżamy do Gminy Stare Czarnowo © Trendix


W Kołbaczu też już się nie zatrzymywałem tylko jechałem dalej zgodnie z wytyczoną trasą do drogi polnej, która miała zaprowadzić mnie do Starego Czarnowa. Droga ta okazała się być prawie sadem :) Rosły przy niej jabłonie, grusze, śliwy i krzewy jeżyn.

Droga jabłkami usłana © Trendix


Jabłka nawet smaczne © Trendix


Gruszki i to nie na wierzbie :) © Trendix


Śliwy jak w sadzie a to polna droga © Trendix


Przydrożne jeżyny między Kołbaczem a Starym Czarnowem © Trendix


Stare Czarnowo minąłem bokiem polna drogą.

Stare Czarnowo z drogi polnej widziane © Trendix


A potem już wyjazd na szosę i prosto do Gryfina. Po minięciu Glinnej przy gospodarstwie rolnym zobaczyłem ładne konie.

Koniki w zagrodzie © Trendix


Kolejny krótki przystanek przy kościele w Kartnie.

Kościół w Kartnie wzniesiony w XIII wieku w formie salowej na planie prostokąta, bez chóru i wieży © Trendix


Kolejną miejscowością na trasie był Żelisławiec gdzie słomiane chochoły witają przybyszów.

Gospodarze w Żelisławcu witają przybyszów © Trendix


Kościół w Żelisławcu salowy, na rzucie prostokąta, zrujnowany po 1945, odbudowany w 1977 © Trendix


Dalej droga wiodła przez Gardno. Przed samą miejscowością przejechałem nad drogą S-3.

Przydrożne krajobrazy © Trendix


Przejazd nad S-3 przed Gardnem © Trendix


Po minięciu Gardna dotarłem do Wełtynia gdzie znajduje się kolejny ciekawy kościół.

Kościół w Wełtyniu pochodzi z drugiej połowy XV w © Trendix


I dalej w drogę do Gryfina z krótką przerwą w przydrożnym lesie.

Któtka przerwa w lesie przed Gryfinem © Trendix


Potem już tylko przejazd przez Gryfino i kierunek za Odrę :).

Kościół p.w. Narodzenia NMP w Gryfinie © Trendix


Most w Gryfinie na Odrze wschodniej © Trendix


Widok z mostu na Odrę Wschodnią © Trendix


Po pokonaniu międzyodrza dotarłem do mostu na Odrze Zachodniej za którym leży już Mescherin. Zjechałem z drogi w głąb tej miejscowości ale widząc kolejne górki wróciłem na wyznaczoną trasę. Nawet nie wszedłem na wzgórze widokowe bo nie miałem co zrobić z rowerem.

Most na Odrze Zachodniej © Trendix


A to już Mescherin © Trendix


Park Narodowego Doliny Dolnej Odry © Trendix


Obere Dorfstrasse w Mescherin © Trendix


Dalej z głównej drogi odbiłem w prawo na Staffelde i po przejechaniu tej miejscowości wjechałem na drogę rowerową. Na północnym krańcu Staffelede trafiłem na prehistoryczny kamienny kurhan prawdopodobnie powstał 1500 lat przed naszą erą.

Kierunek Staffelede © Trendix


W Staffelde © Trendix


Północny kraniec miejscowości © Trendix


Prehistoryczny kamienny kurhan w Staffelde © Trendix


Informacja o tym miejscu © Trendix


Przysiadłem sobie na kurhanie © Trendix


Po krótkiej przerwie ruszyłem dalej by za Staffelede skręcić w prawo na drogę rowerową i wrócić w granice Polski kierując się do Pargowa. Na granicy grupa sakwiarzy suszyła właśnie pranie na linkach porozwieszane :).

Mijam granice i wracam do Polski :) © Trendix


Zaraz na początku Pargowa fajne miejsce odpoczynkowe, jest tu wiata ze stołami, miejsce na ognisko z ławeczkami i boisko do siatkówki plażowej. Dalej zatrzymałem się na chwilę przy ruinach kościoła wybudowanego przed 1336 r. z głazów narzutowych i kwadr granitowych.

Super miejsce na przerwę w czasie przejażdżki © Trendix


Ruiny kościoła w Pargowie © Trendix


Wyjeżdżając z Pargowa zobaczyłem jeszcze inne ruiny, ale nie wiem czego, może to pozostałości po upadłym PGR ??

Ruiny w Pargowie © Trendix


Na końcu Pargowa skręciłem w drogę polną w prawo i ruszyłem oznakowanym Szlakiem Bielika. Droga na tym szlaku jest różniej jakości ale trzeba przyznać że szlak jest bardzo dobrze oznakowany. tabliczki informacyjne znajdują sie prawie co 200 m, a już na pewno w każdym miejscu gdzie jakaś inna droga odchodzi od szlaku.

A dalej Szlakiem Bielika © Trendix


Oznakowanie na Szlaku Bielika © Trendix


Teraz czekało mnie kilka kilometrów po górzystych polnych drogach samotnie na łonie natury bo nawet jednego ludka nie mijałem.

Na Szlaku Bielika © Trendix


Pokrzywy na szlaku mnie atakowały :) ale byłem na ten atak przygotowany :) © Trendix


Przed Kamionkami kwiatową alejką do Odry Zachodniej się zbliżyłem.

Taki kwiatowy dojazd do Odry :) © Trendix


Trzmiele pracowicie nektar zbierały i kwiatki zapylały :) © Trendix


Widok na Odrę Zachodnią © Trendix


Tak ładnie tu było że postanowiłem chwilę nad Odrą posiedzieć :)

Chwila nad Odrą © Trendix


Po krótkiej przerwie ruszyłem dalej na chwilę z Szlaku Bielika zjeżdżając gdyż chciałem zobaczyć dokąd ta druga droga prowadzi. Doprowadziła mnie do pojedynczego gospodarstwa rolnego w dolince położonego gdzie w koło na płotach tabliczki teren prywatny i wstęp wzbroniony wisiały.

Gospodarstwo przed Kamionkami © Trendix


A cóż to za tajemniczy krąg ?? © Trendix


Ruszyłem więc pod górkę by spowrotem do Szlaku Bielika dotrzeć i droga asfaltową do Moczył ruszyć.

Pod górkę do drogi Kamionki - Moczyły © Trendix


Droga Kamionki - Moczyły © Trendix


Jadąc cały czas pod górkę dotarłem do miejsca oznaczonego jako wzgórze widokowe, i rzeczywiście super widoki z tego miejsca były.

Wzgórze widokowe między Kamionkami a Moczyłami © Trendix


Widoki z wgzórza © Trendix


Widoki z wzgórza © Trendix


Dalej znowu ominąłem Szlako Bielika i do skraju Moczył dojechałem asfalcikiem z drugiej strony.

W Moczyłach serdecznie żeglarzy witają :D © Trendix


A że ja nie żeglarz więc dalej Szlakiem Bielika na rowerze pojechałem.

Dalej Szlakiem Bielika © Trendix


Przydrożne widoki © Trendix


Przydrożne widoki © Trendix


Aż w końcu dotarłem do ostrego zjazdu, który ze względu na kamienie i wymyte wyrwy przez wodę pokonałem na obu hamulcach by dotrzeć do Rezerwatu Przyrody "Wzgórze Widokowe Nad Międzyodrzem" tuż przy samej autostradzie.

A teraz z górki © Trendix


Rezerwat Przyrody Wzgórze Widokowe nad Międzyodrzem © Trendix


Po przekroczeniu autostrady dalej do Siadła Dolnego gdzie kończył się Szlak Bielika. Na nadodrzańskich łąkach spotkałem jeszcze kilka koni. Jeden w miarę robienia zdjęć zbliżał się do mnie i co chwilę pozował jakby wiedział że do netu trafi :)

Konie na dodrzańskich łąkach © Trendix


Ten coraz bliżej podchodził © Trendix


I normalnie do zdjęć pozował :) © Trendix


Teraz w Siadle Dolnym znowu do Odry na chwilę podjechałem i ruszyłem dalej przez Kurów - Ustowo do Autostrady Poznańskiej.

Odra z Siadła Dolnego widziana © Trendix


Osiedle Wichrowe Wzgórza w Siadle Dolnym © Trendix


Widok na rozlewiska Odry z Autostrady Poznańskiej © Trendix



A potem już do Dąbia, dalej Zdunowa i do lasu w kierunku na Niedźwiedź. Siły powoli mnie opuszczały :)

Tu już tylko o dojechaniu do domu myślałem © Trendix


Ale przejeżdżając obok Miedwia nie mogłem nie podjechać na promenadę :)

Nad Miedwiem © Trendix


I w drogę do domu gdyż słońce już zachodziło.

Zachód słońca, kolejny z siodełka oglądany © Trendix


Zmęczyła mnie ta wycieczka okrutnie ale tego co oglądałem nikt mi nie odbierze. Więc do następnego wyjazdu :)

Komu mało obrazków było, więcej znajdzie tu: KLIK

Dane wyjazdu:
113.68 km 0.00 km teren
07:11 h 15.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Angermunde - Bad Freienwalde - Angermunde

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 9

Angermunde - Gehegemuhle - Altkunkendorf - Grumsin - Grob Ziethen - Senftenhutte - Chorin - Sandkrug - Struwenberg - Niederfinow - Amalienhof - Broichsdorf - Falkenberg - Bad Freienwalde - Stolpe - Crussow - Angermunde.

Tunia juz wszystko opisała więc ja tylko w skrócie :)

W grupie WuZetka Tomek dał wpis o wycieczce. W pierwszej chwili po przeczytaniu stwierdziłem że odpadam bo jak ja się na 6:11 do Szczecina na pociąg dostanę. Ale w końcu szare komórki mi przypomniały że po to kupiłem platformę do samochodu :). Więc w niedzielę rano spakowałem się z młodym do samochodu i dojechaliśmy na dworzec do Angermunde.

Godzina 5:15 gotowi do wyjazdu © Trendix


W Angermunde spotkanie z ekipą z pociągu © Trendix


I ruszamy w drogę, co jakiś czas robiąc przystanki na zebranie się całej ekipy lub podziwianie widoków.

Gdzieś po drodze, chyba w Gehegemuhle © Trendix


Tomek przy pracy podczas makowej sesji © Trendix


Gdzieś w drodze © Trendix


Niektóre widoki nie pozwalały obojętnie koło nich przejechać.

Leśne jeziorko © Trendix


Nad leśnym jeziorkiem © Trendix


Taki sobie słoneczny zegarek z figurkami :) © Trendix


Jacek łapie zasięg :) © Trendix


Żwirownia koło Althuttendorfer © Trendix


Drogi nie tylko asfalcikami biegły, rożnie to bywało :)

W drodze i tak było © Trendix


I tak było © Trendix


A nawet tak :D © Trendix


Jacek sobie zdjęcie zdobywcy łanów zażyczył :)

Jacek chciał zdjęcie to je ma :) © Trendix


A Wanda gdy skończyły się czereśnie przez Tunię dostarczone uzupełniła zapasy :)

Wanda uzupełnia zapasy © Trendix


A przed jedną z miejscowości stała waga. Trzeba było na nią wejść i się zważyć. Aby móc przejechać przez wieś grupa nie może ważyć powyżej 1,5 t. My mieliśmy na szczęście tylko 1200 kg :D

Pomiar wagi grupy, czy dalej nas przepuszczą ?? :-o © Trendix


Dzięki temu mogliśmy dojechać do zabytkowego dworca w Chorin.

Zabytkowy dworzec kolejowy w Chorin © Trendix


Dworzec w Chorin © Trendix


Tunia i Ania postanowiły zmienić daw rowery na jeden :) © Trendix


Kolejnym punktem wycieczki był klasztor w Chorin. W parku przyklasztornym monter wjechał w drzewo, ale był twardy i to wytrzymał. Drzewo jednak nie :(

Groźnie wyglądająca kraksa Sir Montera © Trendix


Jeziorko przy klasztorze w Chorin © Trendix


Klasztor w Chorin © Trendix


I dalej w drogę do kolejnego celu naszej wycieczki czyli podnośni statków w Niederfinow.

Dalej w drodze © Trendix


Most zwodzony w Niederfinow © Trendix


Podnośnia statków w Niederfinow © Trendix


Nim udaliśmy się na zwiedzanie tego obiektu był czas na posiłek.

Posiłek w Niedefinow, Tunia zdecydować się nie może :) © Trendix


I w górę na zwiedzanie.

Wejście na podnośnię statków w Niederfinow © Trendix


Ta metalowa konstrukcja robi wrażenie © Trendix


Widok z podnośni statków © Trendix


Na podnośni statków w Niederfinow © Trendix


Widoki z góry © Trendix


Winda w górę © Trendix


I już na górze © Trendix


Po drodze do Bad Freienwalde wspinamy się do Wieży Bismarcka.

Wspinamy się do Wieży Bismarcka © Trendix


Bismarckturm_Bad Freienwalde © Trendix


Widok z Wiezy Bismarcka © Trendix


Ale oni mali :) © Trendix


Potem już w Bad Freienwalde przejażdżka po tym uzdrowiskowym miasteczku i przerwa na kawę.

Na ścianie malowane © Trendix


To dopiero kontrast_blok i stara architektura © Trendix


Skocznie narciarskie w Bad Freienwalde © Trendix


Przerwa na kawę i ciacho w Bad Freienwalde © Trendix


Po przerwie ruszamy dalej teraz wzdłuż Odry i do góry :)

Tomek nogi rozprostował :) © Trendix


Nadodrzańskie widoki © Trendix


I tu nasza pociągowa grupa uczestników wycieczki postanowiła zdążyć na pociąg o 19 z minutami więc drogę najkrótszą ustaliła i pędem ruszyła :)

Jak tu najbliżej do dworca dotrzeć ?? © Trendix


Gdy oni ruszyli, młody mi gumę zameldował więc dętkę zmieniliśmy i już pod przewodnictwem Tuni w trójkę, tempem naprawdę fotograficznym dalej wzdłuż Odry ruszyliśmy co chwilę na fotowanie stając :)

Stado krów nad Odrą się pasące © Trendix


Żywe kosiarki nad Odrą © Trendix


W tym miejscu aparat Tuni zameldował brak prądu. Mimo że Tunia focić już nie mogła ale mnie nie poganiała tylko ciekawe obiekty wskazywała i dalej fotograficznie sobie jechaliśmy co chwile młodemu dętkę wymieniając :D

Tak wygląda Odra dziś © Trendix


I dokąd teraz ?? © Trendix


Jedziemy dalej wzdłuz Odry © Trendix


Aż nie chce się człowiekowi śpieczyć © Trendix


Czyż nie jest tu ładnie ?? © Trendix


Można patrzeć i patrzeć © Trendix


A może by tu na dłużej zostać ?? :) © Trendix


Wieża w Stolpe © Trendix


Gdy skończył się już zapas dętek, młodemu azymut marszu wskazaliśmy a z Tunią do samochodów w Angermunde się udaliśmy.

W drodze do Crussow © Trendix


Już prawie w Angermunde © Trendix


W Angermunde Tuni za miłe towarzystwo podziękowałem i szukać młodego się udałem. Był już między Crussow a Angermunde :) Załadowałem jego i rower i w drogę do domu, gdzie o 22:30 dotarłem.
Warto było :) Dziękuje wszystkim :)

Wszystkie zdjęcia z wycieczki: KLIK

Trasa wycieczki:


Sport coś się zbuntował i tej mapy z telefonu nie chce wysłać więc musiałem ją przerysować :D

Kategoria Niemcy, ponad 100 km


Dane wyjazdu:
98.38 km 0.00 km teren
07:05 h 13.89 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sternfahrt 2012

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 8

Oranienburg - Berlin - Oranienburg
My u benaska siedzieliśmy już od piątku, a w niedzielę rano samochodem jewtiego dotarła pozostała część ekipy ze Szczecina, która w ramach Sternfahrt 2012 miała ruszać z Oranienburga.
Po powitaniach Ewa postawiła kawę gdyż do wyjazdu mieliśmy jeszcze trochę czasu.
Dołączyła do nas pozostała grupa ze Szczecina. Basia, Beata i Jacek omawiają plan na dzisiaj © Trendix


Po wypiciu kawy nadszedł czas na ruszanie w drogę. Oczywiście benaska musiała przygotować niezastąpiona Ewa. :)
Nieoceniona Ewcia szykuje benaska do drogi. Gdyby nie ona Krzysiek nic by nie znalazł i chyba o wszystkim zapomniał :) © Trendix


Po zgłoszeniu przez wszystkich gotowości pojechaliśmy całą 9-cio osobową grupą na miejsce startu, czyli dworzec kolejowy w Oranienburgu.
Nasza grupa "Szczecin na Rowerach" w miejscu startu na Sernfahrt na przeciw dworca kolejowego w Oranienburgu. © Trendix


Z 10-cio minutowym opóźnieniem ruszyliśmy na trasę.
Po drodze na krótkich postojach dołączali do nas kolejni rowerzyści.
W drodze do Berlina mieliśmy kilka krótkich przystanków gdzie dołączały do nas grupy z okolicznych miejscowości. © Trendix


W Berlinie dało się zauważyć, że to nie tylko święto rowerzystów.
Na trasie przejazdu w Berlinie można było zobaczyć wiele oznak że nie jest to tylko święto rowerzystów © Trendix


Ze względu na przejazdy przez węższe odcinki dróg, tunele trzeba było swoje odstać aby pojechać dalej.
W samym Berlinie kilka razy musieliśmy swoje odstać nim można było ruszyć dalej © Trendix


Powoli zbliżamy się do tunelu gdzie nareszcie będzie można wsiąść na rowery. © Trendix


Tłumy rowerzystów oczekujących na wznowienie ruchu na zwężonym odcinku trasy przejazdu. © Trendix


Niestety w tym momencie zaczął padać deszcz i schowałem aparat.
Po przejechaniu przez tunel a następnie autostradą dojechaliśmy do Bramy Brandenburskiej, gdzie nastąpiło spotkanie z grupa Rowerowego Szczecina. Niektórzy z nich przyjechali tu na rowerach z samego Szczecina. Wielki podziw dla nich.

Więcej niż na zdjęciach można zobaczyć tu: Sternfahrt 2012
"/>
Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć wróciliśmy do domu Ewy i benaska. Wypiliśmy tam szybką kawę, spakowaliśmy rowery i ruszyliśmy w drogę do domu.
A ja osobiście będąc u benaska po raz drugi pobiłem swój rekord przejechanych km w jednym dniu i dobiłem do 98 :)

Ewa i Krzysiek dzięki za wszystko.

Dane wyjazdu:
56.34 km 2.00 km teren
04:03 h 13.91 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Drugi raz z benaskiem

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 05.06.2012 | Komentarze 4

Oranienburg - Berlin
Aby wziąć udział w Sternfahrt 2012 zjawiliśmy się znowu w Oranienburgu u Ewy i Krzysztofa (benaska).
Sternfahrt odbywał się w niedzielę a przed nami była jeszcze sobota, więc siwobrody i benasek zaczęli obmyślać plan wycieczki na jutro.


benasek I siwobrody w czasie obrad.

Obradom przyglądali się dwaj domownicy:





Cały czas słyszałem słowa Pinke Panke ale nie miałem pojęcia o co chodzi??

Przyłączyłem się do planowania jutrzejszego wyjazdu a to jest tego wynik:



Butelki opróżnione w czasie planowania trasy i jednoczesnej degustacji.

Rano skoro świt o 10.00 wstaliśmy i przygotowaliśmy sprzęt do wyjazdu, nie zapominając o jego oznakowaniu:


Rowery przed drogą.

Po wyjeździe od benaska mijaliśmy kanały które, wyglądały ciekawie.


W oddali widoczny pływający dom.

Przemierzając szlak dalej natknęliśmy się na osadę indiańską (czy to na pewno Niemcy??)

Indiańskie tipi © Trendix


tak blisko z żyrafą © Trendix


Tubylcy © Trendix


Po pożegnaniu się z tubylcami ruszyliśmy dalej do drogi prowadzącej wzdłuż Muru Berlińskiego. Po dotarciu do tego rowerowego szlaku benasek przeczytał pierwsza historię, która w tym miejscu się wydarzyła. Takie miejsca można spotkać co jakiś czas jadąc szlakiem Muru.




jak i wieże strażnicze które po zburzeniu muru pozostały nietknięte.



W czasie drogi natrafiliśmy na urocze leśne jeziorko.


W końcu dojechaliśmy do Pinke Panke i nareszcie te tajemnicze słowa się wyjaśniły. Pinke Panke to plac zabaw dla dzieci i chyba nie tylko bo mi też się tam podobało 


Dom który ma więcej niż 4 kąty.


Ciężarówka na plazu zabaw.


Strażnik


Te gęsi to dopiero maja wysoko podniesione czoła 


Piec chlebowy

Nad głowami cały czas latały nam samoloty schodzące do lądowania.


Po zakończeniu zabawy ruszyliśmy dalej, gdy natknęliśmy sie na restaurację w której byliśmy już poprzednio podczas Festiwalu Świateł w Berlinie. Postanowiliśmy zatrzymać się tu na obiad.


Restauracja Mirabelle

Obok restauracji odbywał sie festyn z okazji Dnia Dziecka. Oczywiście musieliśmy tutaj tez zajrzeć 



Po posiłku ruszyliśmy dalej wzdłuż Muru Berlińskiego, jednak gdy przejechaliśmy przez most



benasek zauważył w oddali wzgórze na które postanowił nas wciągnąć.


Wzgórze w Parku Humboldthain.

Przyznam się że ostatni odcinek drogi musiałem podejść prowadząc rower, gdyż nie dałem rady podjechać. Ale warto było tam wejść bo widać z tego wzgórza połowę Berlina.


Widok ze wzgórza na Berlin


Widok z wzgórza


Na wzgórzu w Parku Humboldthain

Po napatrzeniu się na Berlin ruszyliśmy dalej szlakiem wzdłuż Muru Berlińskiego. Napotykając po drodze kolejny festyn.


Koncert dla jednego widza 

Kolejnym punktem programu była wieża widokowa przy Murze Berlińskim.


Widok z wieży widokowej.


Z młodym na wieży widokowej

W dalszej drodze spotkaliśmy ciekawie położony kościół pomiędzy kamienicami.


Dalsza droga wzdłuż Muru Berlińskiego zaprowadziła nas nad jeden z licznych w Berlinie kanałów.

Stateczek pasażerski na kanale.

W czasie naszej wycieczki po Berlinie przyglądaliśmy się również ciekawostkom architektonicznym.


Ciekawe kładki między budynkami.


Szklane domy. W jakiejś lekturze o tym czytałem.

Dotarlismy w końcu do Reichstagu.


Po przyjrzeniu się demonstrującym Syryjczykom przeciwko dyktaturze w ich kraju pojechaliśmy dalej.
Natknęliśmy się na niedźwiedzia, całe szczęście okazał się bardzo łagodny.


Oni się go nie bali.


Widok na ogród różany.

Minęliśmy Kreuzberg i ruszylismy dalej.

Graffiti na ścianie kamienicy

I w końcu dojechaliśmy do kawałka Afryki w Berlinie.

Smakosze domody.


Rozmowa z tubylcami.


Wesołe rozmowy przy piwie.


Wróble kończą posiłek.

W Afrykańskim kąciku wypatrzyliśmy zaniedbany rower.


Ciekawe czy jeszcze działa??

Ostatnim pinktem naszej wycieczki była Berlin East Side Gallery





W związku z tym że następnego dnia czekał nas Sternfahrt udaliśmy się na stacje kolejową i pociągiem wróciliśmy do Oranienburga.


I to już koniec wycieczki. Po powrocie do siedziby benaska rozpocząłem regenerację sił.

I które tu wybrać??
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
84.19 km 2.00 km teren
05:28 h 15.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po raz pierwszy u benaska

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 04.06.2012 | Komentarze 2

Po raz pierwszy spotkaliśmy się z benaskiem bez rowerów. Nowo poznany Krzysiek w roli przewodnika pokazywał nam Berlin. Za pierwszym razem byliśmy bez rowerów, więc jeździliśmy środkami komunikacji miejskiej z miejsca na miejsce. No a tym razem poznałem rowerowego benaska a ten krótko jeździć nie lubi :)
Tym razem udaliśmy się do Krzyśka z rowerami i od niego z domu ruszyliśmy na targi rowerowe Velo Berlin 2012.
Plan wycieczki przewidywał przejazd z Oranienburga do Berlina i powrót pociągiem ale chyba tylko ja tak myślałem :). ale o tym później :)
W Oranienburgu jest kilka kanałów, przejeżdżając nad jednym z nich zobaczyliśmy dużą barkę turystyczną:


Barka na kanale w Oranienburgu.

W drodze z Oranienburga do Berlina natknęliśmy się na chińską restaurację przy której poczułem się jak w Chinach.


Chińska restauracja przy drodze Oranienburg-Berlin.

W dalszej drodze na ścianie innej restauracji ujrzeliśmy namalowane postacie z bajki "Czterej muzykanci z Bremy".


Aż w końcu po raz pierwszy dotarłem rowerem do Berlina.



Na przedmieściach Berlina nasz przewodnik zaczął się zastanawiać nad wyborem najlepszej drogi.



I wybrał drogę przy autostradzie obok lotniska Schonefeld, skąd mogliśmy obserwować starty i lądowania samolotów pasażerskich.



Dalej w drodze na targi Velo Berlin 2012 przejechaliśmy obok wieży Eiffla, nie była tak duża jak pokazywali w TV ;)



W końcu dotarliśmy do miejsca gdzie dobywały się targi rowerowe



gdzie mogliśmy obejrzeć wystawiane egzemplarze rowerów i pojazdów roweropodobnych.











Niestety ograniczony czas nie pozwolił nam na ich wypróbowanie.

Po obejrzeniu sprzętu wystawionego na targach ruszyliśmy pojeździć po Berlinie.


Pomnik Pomordowanych Żydów w Europie.

Po takim wysiłku należy się posiłek, zrobiliśmy więc chwilę przerwy.



Następnie ruszyliśmy na Alexanderplatz, gdzie zawsze coś się dzieje.



Gdy zrobiło się ciemno ruszyliśmy na stację kolejową. Jednak po przejechaniu kilkunastu kilometrów, gdy ciągle nie było widać stacji kolejowej spytałem obu Krzysztofów siwobrodego i benaska kiedy w końcu do niej dojedziemy??, zostałem wtedy brutalnie uświadomiony że ominęli wszystkie stacje, jesteśmy na przedmieściach Berlina i pozostało nam do Oranienburga 17km. I w tali oto sposób pobiłem swój życiowy rekord kilometrów przejechanych na rowerze jednego dnia.
Kategoria Niemcy